Rok temu TVN próbował zaskoczyć widzów Pułapką – kryminalną produkcją, chcącą się wyróżnić na tle ckliwych tasiemców. Mimo to otrzymaliśmy dzieło dalekie od udanego. Telewizja była zadowolona z oglądalności i podjęła decyzję o wyprodukowaniu drugiego sezonu. Czy warto było czekać?
Spis treści
Nieoczekiwana pułapka
Pierwszy sezon Pułapki skończył się okropnym cliffhangerem. Jednakże, scenarzyści (Michał Godzic i Karolina Frankowska) musieli sobie zdawać sprawę jak dziurawa była fabuła pierwszej serii i nawet nie myśleli o tworzeniu bezpośredniej kontynuacji. Akcja przenosi się rok po wydarzeniach związanych z domem dziecka Ewy. Dziewczyna zamieszkała razem z pisarką, Olgą Sawicką i wiedzie dość spokojne życie. Sielanka zostaje jednak przerwana przez nową sprawę kryminalną – trzeba oddać twórcom, że chociaż u podstaw intrygującą. Na celownik trafia morderca okrzyknięty przez media „Bestią”, z powodu wyjątkowo brutalnej zbrodni – ofiara została zgwałcona, uduszona i pozbawiona oczu. Co istotne, identyczny przypadek opisała Sawicka w swojej debiutanckiej powieści Bestia. Pisarka zostaje wezwana na świadka, gdyż śledczy podejrzewają, że przestępca mógł się zainspirować książką bohaterki.
W takim wątku naprawdę tkwił potencjał. Zadawanie pytań o odpowiedzialność moralną twórców nie byłoby może czymś wybitnie oryginalnym, ale na pewno ciekawym i aktualnym (np. ostatnie reakcje mediów na Jokera Todda Phillipsa). Niestety, chwilę później rezygnuje się z tego wątku, wprost tłumacząc, że Olga oparła swoją książkę o prawdziwą zbrodnię z lat osiemdziesiątych. Na marginesie, platforma streamingowa Player.pl niezbyt umiejętnie radzi sobie z zaciekawieniem odbiorcy. Właściwie każdy odcinek ma opis, który zdradza większość fabuły… Aczkolwiek jeśli podejdziemy do serialu zupełnie na czysto, to czeka nas naprawdę sporo zaskoczeń! Tylko że wbrew pozorom, niekoniecznie jest to zaleta.
Pułapka scenariusza
Na papierze, im więcej zwrotów akcji w kryminale, tym lepiej, bo przecież widz może bardziej się zaangażować w historię i śledzić ją z zapartym tchem. Przydałoby się jednak, żeby miały one jakiekolwiek uzasadnienie i mimo wszystko wychodziły jako naturalny element prowadzonej intrygi. O ile w przypadku pierwszego sezonu Pułapki próbowano przynajmniej sprawić wrażenie poważnego podejścia, tak mam wrażenie, że scenariusz drugiej serii powstawał w bardzo spontanicznych warunkach i zamiast skupić się na sensownym prowadzeniu ciągu wydarzeń, zastanawiano się, jak jeszcze bardziej by się dało podbić stawkę.
W efekcie częstotliwość sytuacji, w których ktoś umiera, poznaje szokującą prawdę albo dzieje mu się coś złego, jest absurdalna. Rodzi to pewien dysonans, bo z jednej strony bohaterowie to wszystko bardzo przeżywają, a serial traktuje ich sprawy absolutnie na serio, ale jako widz nie byłem w stanie na poważnie wziąć tak dziurawej historii i raczej bym powiedział, że nieźle się ubawiłem. Dziękuję TVN za wypaczenie kręgosłupa moralnego i zdolności empatii. Co gorsze, wszystkie te twisty bazują na chwilowym zaskoczeniu, a kilka minut później orientujemy się, że przecież bazują na najbardziej wyświechtanych motywach, jakie dało się znaleźć. Czy w każdym kryminale dziejącym się w Polsce, w sprawę musi być zamieszany aparat państwa? Oczywiście, schematy same w sobie nie są niczym złym, acz nagromadzenie tak wielu klisz i niedodanie nic od siebie po prostu boli.
Wybrnąć z pułapki
Czy więc drugi sezon Pułapki wyróżnia się pozytywnie na jakimkolwiek polu? Otóż tak. Aktorzy jakimś cudem poradzili sobie z kłodami podrzucany pod nogi przez skrypt i ewidentnie się starali na planie. W efekcie stworzyli bohaterów, których przez większość czasu nawet da się lubić. Dużo lepiej niż, poprzednim sezonie wypada Marianna Kowalewska – odtwórczyni roli Ewy. Być może dlatego, że jest dla fabuły bardziej użyteczna. Powraca również Agata Kulesza jako Olga Sawicka i Leszek Lichota grający komisarza Czarnego i ponownie nie da się do czegokolwiek przyczepić w ich kwestii. Gorzej sprawa ma się z samą postacią Czarnego, gdyż twórcy nie do końca mieli chyba pomysł, jak poprowadzić jego wątek. Niewykorzystany potencjał to także epizod Eryka Lubosa, jako strażnika więziennego, którego losy splatają się z Czarnym.
Lepiej za to rzecz się ma z postacią mecenasa Warskiego, granego przez Jerzego Radziwiłowicza. Budowana jest wokół niego pewna tajemnica, która wbrew pozorom działa całkiem nieźle.
Wciąż najbardziej drażnią młodsi bohaterowie, a zwłaszcza Kamil (Mateusz Więcławek). Z jednej strony wydaje się, że twórcy odrobili lekcję po pierwszym sezonie i poświęcają nastolatkom mniej scen, ale z drugiej, to wciąż są bardzo źle napisane wątki.
Trzeci raz już nie wpadnę w „Pułapkę„…
Niestety, podobnie jak w przypadku zeszłorocznej serii, Pułapka nie zachwyca. Wprawdzie wyciągnięto jakiekolwiek wnioski z najgorszych momentów oryginału, ale to wciąż za mało, by przyciągnąć uwagę widza, o którą walczy ogromna liczba świeżych produkcji. Absurdalne zwroty akcji mogą co najwyżej spodobać się miłośnikom dziur fabularnych. Najgorsze, że serial nadal ma problemy z określeniem własnej tożsamości, stojąc gdzieś w rozkroku między młodzieżową serią a „poważnym” kryminałem. W tym pierwszym gatunku radzi sobie fatalnie, a w drugim, do bólu generycznie. Absolutnie nie wyobrażam sobie oglądania Pułapki jako cokolwiek innego niż nieco masochistyczne guilty pleasure.
Jestem pewien, że trzeci sezon (bo niestety, pewnie powstanie) będę omijać szerokim łukiem.
0 komentarzy