Wychowane przez wilki – recenzja 1. sezonu serialu – Zacznijmy od nowa

}

Data: 13 października 2020

Ridley Scott z nowym projektem powraca do realiów s-f, ponownie wykorzystując androidy do stawiania pytań o ludzką naturę. Na większość odpowiedzi przyjdzie nam wprawdzie poczekać przynajmniej do drugiego sezonu, ale już teraz jest to pozycja godna uwagi.

Nowa jakość na rynku?

HBO MAX to dość młoda na rynku platforma streamingowa, której dotychczas brakowało wysokobudżetowej produkcji oryginalnej, mogącej szerzej przyciągnąć uwagę odbiorców i wyróżnić ją na tle konkurencji. Ten stan rzeczy miały zmienić właśnie Wychowane przez wilki, które polskim widzom przyszło oglądać za pośrednictwem dotychczasowych usług HBO. Już pierwszy zwiastun zapowiadał serial intrygujący klimatycznie i bijący po oczach realizacyjnym rozmachem. Wprawdzie w ostatnich latach sporo z filmów Scotta okazywało się po premierze efektownymi rozczarowaniami, ale w tym przypadku niepokój łagodziło obsadzenie w roli showrunnera i scenarzysty Aarona Guzikowskiego, czyli autora skryptu, docenionego przez odbiorców, Labiryntu. Czy dostaliśmy więc serial naprawdę udany? Finał pierwszego sezonu pozostawił mnie ze sporymi wątpliwościami.

Wychowane przez wilki
HBO

Powtórzyć początek

Tym, co od razu zwraca uwagę, jest niezwykle ciekawy koncept fabularny. Wiele już było historii poszukujących odpowiedzi na pytanie: czy androidy mogą mieć uczucia, lecz tym razem to syntetyczne istoty mają nauczyć ludzi czuć. Opowieść zabiera nas bowiem w przyszłość, w której Ziemia została zniszczona przez wojnę na tle religijnym. Dwójka androidów nazywanych Matką i Ojcem zostaje zaś wysłana na surową, niezbadaną planetę, by wychować grupę ludzkich dzieci i dać początek nowej, ateistycznej cywilizacji. Sytuacji nie pomaga jednak fakt, że kolonizatorskie zapędy mają także wyznawcy Sola, boga słońca. Już w pierwszych chwilach łatwo dać kupić się enigmatycznemu nastrojowi. Fabuła rozwija się względnie powoli, dając na początku widzom chwilę na oswajanie się z nowym środowiskiem wraz z bohaterami. O ile jednak tajemnice przyszłości potrafią skutecznie złapać uwagę i przykuć do ekranu, tak szybko pojawiają się pierwsze wątpliwości, gdyż już po kilku odcinkach nie do końca wiadomo, w jakim kierunku opowieść ma się potoczyć.

ZOBACZ TEŻ  Jack Ryan - recenzja serialu, po którym zostaniesz amerykańskim patriotą
raised by wolves
HBO

Problematyczna budowa

Wątpliwości te, niestety nie są bezzasadne. Serial ewidentnie miał ambicję na wykorzystanie wielu narracyjnych konwencji, których połączenia niekoniecznie można się spodziewać. U podstaw mamy schemat historii o dysfunkcyjnej rodzinie (czy raczej, rodzinach) próbującej się odnaleźć w nowych, wymagających warunkach. Podszyte jest to futurystycznym thrillerem o rozwoju i znaczeniu sztucznej inteligencji, ale też i rozważaniami na temat sfery duchowej i tego, czy człowiek jest w stanie bez niej żyć. Na pierwszy rzut oka zdaje się to sprawdzać naprawdę dobrze. Z Matki granej przez Amandę Collin bije niepokojący chłód, zaś Ojciec (Abubakar Salim) wprowadza dość suche poczucie humoru rozluźniające całość, przez co interakcje z udziałem androidów śledzi się z zaintrygowaniem. Natomiast po stronie religijnych fundamentalistów uwagę od razu skupia na sobie charyzmatyczny Marcus, w którego wciela się znany z Wikingów Travis Fimmel. Historia wyznawców Sola, początkowo stawiana w opozycji do rodziny głównych bohaterów, z czasem nabiera na znaczeniu i ciekawi odkrywaniem kolejnych tajemnic świata serialu. 

Problem w tym, że mniej więcej w połowie sezonu zaczyna brakować przemyślanego planu i poszczególne wątki, zamiast się splatać, coraz bardziej rozmieniają się na drobne i nie czuć pewnego kroku w prowadzeniu widza przez fabułę. Sprawia to także, że powolne tempo, pierwotnie spokojnie wprowadzające w opowieść, z czasem zaczyna męczyć. Finał natomiast zostawia więcej pytań, niż odpowiedzi i ewidentnie mamy do czynienia jedynie ze wstępem, mającym zarysować obraz świata i stron konfliktu, aniżeli pełnoprawną opowieścią. Chociaż, przynajmniej, znalazło się miejsce na całkiem ciekawy rozwój bohaterów. Szkoda tylko, że prolog ten został rozciągnięty na aż dziesięć odcinków.

Wychowane przez wilki
HBO

Powrót do przyszłości

Złego słowa natomiast nie można powiedzieć o fenomenalnej oprawie, stanowiącej największy atut produkcji. Na każdym kroku widać, że HBO pokładało duże nadzieje w Wychowanych przez wilki (zresztą potwierdzono już drugi sezon) i serial może pochwalić się dużym budżetem. Najważniejszy jest jednak przy tym sam styl wizualny. Nietypowy jak na dzisiejsze tytuły, bo wyraźnie inspirowany klasycznymi opowieści s-f sprzed kilkudziesięciu lat. Retrofuturyzm znakomicie wpisuje się w bardzo surową estetykę świata przedstawionego i w połączeniu z niezbadanymi ziemiami planety Kepler-22b potęguje tajemniczą, lekko niepokojącą atmosferę. Szczególnie dobre wrażenia wywołują dwa pierwsze odcinki, wprowadzające w świat serialu – wyreżyserowane przez Ridleya Scotta i nakręcone przez stałego współpracownika reżysera, Dariusza Wolskiego.

ZOBACZ TEŻ  Nowy Wspaniały Świat recenzja - świat nieskrępowanych żądz Nowego Londynu i projekcji jednostki ludzkiej

Niepewny los przyszłości

Wychowane przez wilki raczej nie zagoszczą na wielu zestawieniach najlepszych seriali tego roku. Nowa produkcja Ridleya Scotta ma ambicje opowiedzenia pełnej rozmachu, stylowej historii o zetknięciu człowieka ze sztuczną inteligencją i początkach nowej cywilizacji. Być może uda się to osiągnąć. Pierwszy sezon jednakże stawia jedynie fundamenty pod przyszłe wydarzenia, kreując intrygujący świat, ale też gubiąc się po drodze w licznych rozpoczętych wątkach i wytracając tempo. Niemniej, nie jestem szczególnie zawiedziony, gdyż mimo wszystko początek wyprawy w nieznane był całkiem przyjemny i chętnie wrócę do drugiego sezonu, gdy tylko się ukaże.

DOŁĄCZ DO DYSKUSJI I SKOMENTUJ

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O autorze

Krzysztof Olszamowski

Zapalony amator Sci-Fi, zwłaszcza cyberpunku i space oper. Kiedy nie przebywa w odległej galaktyce, najchętniej pochłania wszelkiej maści kryminały i produkcje kostiumowe. Uważa, że mocna kawa i aromatyczna herbata to nie tylko najlepszy dodatek do oglądania, ale i nieodłączny element życia.