Seriale Netflixa przyzwyczaiły nas do bardzo dobrych produkcji pochodzących nie tylko z Ameryki. Ogromnym zainteresowaniem cieszy się pełen akcji hiszpański Dom z papieru czy niemiecka, dużo mroczniejsza seria Dark. Jakiś czas temu premierę miał również polski serial Netflixa 1983, który mimo mieszanych opinii krytyków także zyskał rzeszę fanów. 5 kwietnia nadszedł czas na kolejną nowość, tym razem prosto ze Szwecji. Jako prawdziwa fanka zarówno Netflixa, jak i spokojnego stylu skandynawskich produkcji, czekałam na magiczną datę z prawdziwą ekscytacją. Czy się rozczarowałam? O tym później.
Szkolna masakra z finiszem za kratami
Produkcja Ruchome piaski powstała na podstawie książki autorstwa Malin Persson Giolito, określonej mianem najlepszego nordyckiego kryminału 2016. Zarówno bestseller, jak i serial rozpoczynają się od strzelaniny, która miała miejsce w szkole. Na ekranie nie oglądamy jednak drastycznych scen, a właściwie widzimy jedynie efekty masakry – zwłoki, dużo krwi, a także wstrząśniętą główną bohaterkę Maię Norberg (Hanna Ardéhn), której postać będzie towarzyszyła nam do końca historii. Dziewczyna po przyjeździe policji natychmiast zostaje zatrzymana i uznana za potencjalną morderczynię. Nie może kontaktować się z rodzicami ani korzystać z mediów czy prasy. Jej jedynym pośrednikiem ze światem zewnętrznym staje się sympatyczny adwokat Sander.
Od tego momentu rozpoczynają się regularne przesłuchania dziewczyny, dzięki którym dowiadujemy się, jak wyglądało jej życie, jakie miała relacje ze znajomymi i co doprowadziło do tragedii. Maia początkowo niespecjalnie jest skora do współpracy, jednak w efekcie nacisków wraca pamięcią do przeszłości, a dokładnie do felernego zauroczenia, które znacząco wpłynęło na jej osobę i pośrednio doprowadziło do masakry w szkole.
Ruchome piaski nieszczęść
Osobą, która wywróciła do góry nogami poukładane i spokojne życie dziewczyny jest Sebastian (w tej roli Felix Sandman, możemy kojarzyć go z całkiem udanych muzycznych podbojów). Chłopak, jako syn milionera, boryka się ze sporymi trudnościami natury psychicznej. W pierwszych odcinkach możemy oglądać, jak rozwija się zauroczenie bohaterów – drinki na jachcie, wspólne kolacje – oboje żyją jak w bajce. Z każdym kolejnym epizodem widzimy jednak, że pozorne szczęście zamiata pod dywan zakrapiane, pełne narkotyków imprezy, przemoc domową, próbę samobójczą, a nawet gwałt.
Zarówno Maia, jak i Sebastian, których widzimy w pierwszych retrospekcjach, są niemal zupełnie innymi osobami niż zmęczeni życiem, zrozpaczeni ludzie z ostatnich odcinków. Chłopak skutecznie wciąga główną bohaterkę w niezłe bagno (ruchome piaski). Samodzielne wyjście z trudnej sytuacji okazuje się niemożliwe. Przez cały sezon zapoznajemy się z historią nastolatków, która doprowadziła do tragedii. Wraz z zespołem przesłuchujących dziewczynę policjantów po nitce do kłębka dochodzimy prawdy – kto rozpętał piekło w szkole i czy Maia jest naprawdę winna?
0% akcji, 100% emocji
Serial wyjątkowo spodobał mi się ze względu na świetną grę aktorską. Hanna Ardéhn tak dobrze poradziła sobie w roli zagubionej, roztrzęsionej dziewczyny, że nawet nie zorientowałam się, w którym momencie tak bardzo wczułam się w jej trudną sytuację. Zapoznając się z opiniami innych osób, zwróciłam uwagę, że dla wielu problemem była zbyt wolna akcja oraz nienachalna uroda bohaterów, z czym jednak nie mogę się do końca zgodzić. Co prawda pierwsze dwa odcinki mogły wydawać się nieco banalne i przepełnione niewiele wnoszącymi do fabuły scenami, ale z pewnością nie nazwałabym ich męczącymi.
Miłośnicy akcji i sensacji nie znajdą jednak w Ruchomych piaskach wiele dla siebie – nowa produkcja Netflixa to zdecydowanie spokojny serial skupiający się na emocjach, rozterkach i przeżyciach. Prawdą jest natomiast, że bohaterowie byli zdecydowanie bardziej naturalni od postaci, do których przyzwyczaiły nas amerykańskie produkcje, co jednak uznaję za ogromny plus. Serial można uznać za dobry detox od przerysowanych postaci, budzących się rano w gotowym makijażu i mających hollywoodzko sztuczny uśmiech.
Ruchome piaski warto obejrzeć nie tylko z przymusu bombardujących nas reklam i plakatów, na kilka dni przed premierą zdobiących niemal każdy przystanek autobusowy. Serial ten jest ciekawą podróżą przez psychikę młodych ludzi, którzy prowadząc pozornie idealne życie, są kompletnie pogubieni. Powolna akcja pozwala napawać się budowanym przez 6 odcinków napięciem, aby ostatecznie pozostawić widza z własnymi refleksjami. Serial, mimo swojej prostoty, ma w sobie coś, co mnie urzekło i zazdroszczę każdemu, kto ma całą tę historię jeszcze przed sobą.
0 komentarzy