Patrick Melrose, czyli „czasem ci najbardziej winni zasługują na nasze największe współczucie”

j
}

Data: 19 lipca 2018

Patrick Melrose to jeden z najnowszych seriali od HBO, lecz zdążył już zdobyć aż 5 nominacji do nagród Emmy. Postanowiłam przekonać się czy 17 września powinien otrzymać choć jedną ze statuetek. I wiecie co? Całe szczęście, że Opowieść podręcznej i Patricka Melrose rozdzielili na dwie osobne kategorie (serial dramatyczny i serial limitowany), bo nie potrafiłabym zdecydować między nimi. Obydwie produkcje wgniatają w fotel, choć z drugą z nich przyszło mi spędzić wspólnie czas tylko przez pięć odcinków.

 

Ile Sherlocka jest w Patricku?

Po pierwszych minutach seansu – pełnych narkotycznego napięcia i wciąganych kresek – nie mogłam pozbyć się (niesłusznego, jak się chwilę później okazało) wrażenia, że grający tytułową rolę Benedecit Cumberbatch odstawia Sherlocka w nowej ekranowej narracji. Nic bardziej mylnego, próżno tu szukać geniusza rozwiązującego skomplikowane zagadki. To dramat szyty grubymi, psychodelicznymi nićmi, w którym zapowiadaną w opisach serialu komedią jest jedynie to, co smuci po chwili refleksji najmocniej.

Patrick Melrose pochodzi z arystokratycznej, uprzywilejowanej rodziny, lecz na każdym kroku podkreśla swoją pogardę do bogaczy, za oręż wybierając sobie ironię. Wychowany przez surowego ojca tyrana i matkę przymykającą na wszystko oko, próbuje uporać się ze swoimi demonami. Pomocnymi w jego walce z traumatycznymi wspomnieniami z dzieciństwa okazują się narkotyki, choć nasz doświadczający przebłysków rozsądku bohater sięga także po psychoterapię.

Patrick Melrose

Źródło: HBO

Ciąg dalszy nastąpił

Pojawia się wiele detektywistycznych czy kryminalnych odsłon historii, gdzie to dziecko staje się ofiarą bezwzględnego oprawcy. Jeżeli kończą się one ocaleniem, końcowe sceny zazwyczaj mają tylko za zadanie pokazać, że złe doświadczenie odcisnęło swoje piętno na małoletnim bohaterze. Reaguje on żywo na dźwięki, wzdryga się, lecz nim poznamy kontynuację jego losów w codziennym życiu, pojawiają się napisy końcowe. Patrick Melrose jest właśnie tym „dalszym ciągiem”, a zarazem głębokim, psychologicznym studium dorosłego, w którym wciąż tkwi skrzywdzony, złamany chłopiec.

ZOBACZ TEŻ  Kochane kłopoty - serial sprzed lat, który idealnie sprawdzi się w długie jesienne wieczory

Aktorsko produkcja stoi na najwyższym poziomie. Kreacje stworzone przez Benedicta Cumberbatcha (Patrick Melrose), Hugo Weavinga (David Melrose) czy Jennifer Leison Leigh (Eleanor Melrose) zasługują na głośne oklaski. Lecz jedno trzeba przyznać – całe show kradnie pierwszy z nich, prezentując wachlarz stanów emocjonalnych w sposób niezwykle przekonujący. Inni aktorzy pojawiający się na ekranie dzielnie dotrzymują mu kroku, trochę w cieniu i z zadyszką – ale jednak – dzięki czemu wspólnie budują wielowymiarową opowieść o trudnych relacjach rodzinnych i partnerskich na wyżynach społecznych.

patrick melrose

Źródło: HBO

Wielość 

Twórcy prezentują nam portret człowieka zniszczonego, umiejętnie łącząc kilka technik filmowych. Używają montażu skojarzeniowego, czerpiącego z analogii scenicznych – ustawienia kadru czy odwołania do jednego z jego elementów. Nie bez znaczenia jest także sekwencja stająca się leitmotivem całej akcji, a zarazem okazująca się kluczowa dla wciąż trwającej traumy głównego bohatera.

Linie czasowe w serialu mieszają się, wiele tu retrospektywnych wątków, a uporządkowanie następstw niektórych wydarzeń to momentami trudne zadanie. Niech jednak nie zniechęci Was wszechobecna psychodelia, bo im bliżej końca, tym jest ona lżejsza lub raczej bardziej oswojona i łatwiej przyswajalna dla widza.

Siła kontrastu

Zaskoczyła mnie warstwa wizualna serialu. Nie spodziewałam się podziału odcinków na rozdziały, które zapowiadane były przez pstrokate plansze. Zaskoczyły mnie również mocne, nasycone kolory i symetryczne kadry jak u Wesa Andersona – jest ich tu całkiem sporo. Takie uporządkowane sceny paradoksalnie służyły prezentacji chaosu emocjonalnego bohatera. Wspierały narrację, lecz gdy płaszczyzny czasowe zaczynały się mieszać, tak samo działo się z wiodącym stylem wizualnym. Ważna dla budowania ciężkiego klimatu opowiadanej historii była także silnie kontrastująca z ekranowymi wydarzeniami muzyka. Choć dobrana w sposób nieoczywisty, potrafiła spotęgować wszelkie wrażenia.

patrick melrose

Źródło: HBO

Nie potrafię znaleźć w tej produkcji żadnych minusów. Urzekła mnie swoją bezpośredniością i zagadkowością, podczas gdy emocje przemieliła przez gęste sito. Polecam, byście sami przekonali się czy i Was zaskoczy dojrzałością twórczą w poruszaniu delikatnych kwestii traumy oraz niezawinionego cierpienia. Patrick Melrose nie jest odpowiednią pozycją dla widza oczekującego lekkiej, zabawnej historii. Wymaga skupienia i zaangażowania, jednak warto włożyć trochę wysiłku w zapoznanie się z tym niełatwym w odbiorze serialem.

ZOBACZ TEŻ  Sezon 2 "Jeszcze nigdy..." dorównał sezonowi 1 - recenzja

 

DOŁĄCZ DO DYSKUSJI I SKOMENTUJ

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O autorze

Adrianna Michno

Serialoholiczka, filmoholiczka i fanka obydwu Nolanów. Daje szansę każdej produkcji, jednak biada tym, które ją zawiodą – a chwała tym, które strącą kapcie ze stóp.