To właśnie w Lipcu po ponad roku na platformie Netflix zadebiutował drugi sezon „Jeszcze nigdy…”, czyli serialu, którego pierwszy sezon był jednym z najbardziej pozytywnych zaskoczeń, jeśli chodzi o ostatni rok. Teraz powracamy do historii indyjskiej nastolatki Devi, jej rodziny, a także przyjaciół uczęszczających z nią do szkoły. Jak wypadł ten powrót. Zapraszam do zapoznania się z recenzją,
Uwaga! Tekst może zawierać spoilery związane z fabułą pierwszego lub drugiego sezonu serialu.
Miłosny trójkąt
Cały poprzedni sezon serialu Netflixa opierał się na uczuciowych perypetiach nastoletniej Devi (Maritreyi Ramakrishnan), która to powraca do szkoły po śmierci ukochanego ojca oraz po tym jak przez jakiś czas była sparaliżowana i musiała poruszać się na wózku inwalidzkim. Postanawia ona wraz z dwoma jedynymi przyjaciółkami, że ten rok szkolny będzie przełomowy, a pierwszym krokiem będzie zdobycie chłopaka. Jej celem staje się więc najpopularniejszy uczeń – Paxton Hall – Yoshida (Darren Barnett).
Kolejne odcinki stale zmieniały sytuację w której znajdowała się główna bohaterka, która coraz częściej zaczynała wpadać w coraz to nowe tarapaty. Jej relacja ze szkolnym sportowcem stale ulega zmianie, a jednocześnie zaczyna ona patrzeć w inny sposób na Bena (Jaren Lewison). Do tej pory nie tyle co uważała go ona za największego wroga, co był on nim naprawdę. Rywalizowała ona z nim na każdej płaszczyźnie, a przepychankom słownym w ich przypadku nie było końca.
Ostatnie sceny kończącego pierwszy sezon odcinka zostawiły więc nie tylko widzów, ale i główną bohaterkę z niezwykłym mętlikiem w głowie. Stało się tak gdyż twórcy „Jeszcze nigdy…” nawet nie zasygnalizowali, który z chłopaków zostanie na koniec wybrany. W drugim sezonie powracamy do akcji w dokładnie tym samym miejscu w którym zakończono. Tym razem dziewczyna postanawia, że będzie się umawiać z nimi oboma, co niestety kończy się dość szybką tragedią. To, że zakończyło się tak szybko okazało się jednak doskonałym rozwiązaniem jeśli chodzi o dalszą fabułę.
Rozbudowany drugi plan
Poprzedni sezon „Jeszcze nigdy..” w głównej mierze dotyczył Devi i jej perypetii, co było świetnym rozwiązaniem. Równie dobre okazało się jednak danie pola manewru bohaterom wcześniej drugoplanowych, co właśnie uczyniono w drugim sezonie. Temat związany z orientacją seksualną Fabioli (Lee Rodriguez) w 1 sezonie został ledwo co rozpoczęty, przynajmniej patrząc na jego rozwinięcie w nowych odcinkach. Podobnie sprawa ma się z Eleanor (Ramona Young), której życie uczuciowe zostało pokazane znacznie szerzej.
Prawdziwym zaskoczeniem jest jednak jeszcze większe rozwinięcie wątków związanych z rodziną Vishwakumar. Życie kuzynki Devi – Kamali (Richa Moorjani) pokazane zostanie nie tylko w rodzinnym domu, ale także na wymarzonym wydawać by się mogło stażu u boku słynnego profesora. Oprócz tego nie ominą jej też miłosne perypetie związane z wybranym dla niej przyszłym mężem, ale i nie tylko. Matka głównej bohaterki Nalini (Poorna Jagannathan) wydaje się ruszyć do przodu kiedy to na jej drodze stanie czarujący doktor Chris (Common). Jakby było tego mało do Ameryki zawita dawno nie widziany członek rodziny, który to również wprowadzi coś nowego dla fabuły.
Jeszcze dużo może się wydarzyć
Popularność serialu na całym świecie, a co za tym idzie również w Polsce oraz to, że zbiera on bardzo dobre recenzje krytyków i opinie widzów sprawiła, że powstanie trzeciego sezonu powinno być więcej niż pewne. Nowe odcinki mimo pozornego happy endu powinny zaskoczyć widzów na wielu płaszczyznach, drugi sezon potwierdził, że twórcy nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Wprowadzenie drugiej indyjskiej nastolatki – Aneesy (Megan Suri) pozwoliło ukazać wiele ciekawych nowych sytuacji, dzięki którym poznaliśmy bardziej poszczególnych bohaterów.
Kolejne epizody mogą przynieść szczególnie ciekawe rozwiązania szczególnie w przypadku postaci Kamali, której to również dotyczyć może zawiązujący się właśnie trójkąt miłosny. Ciekawie może być, także o Eleanor biorąc pod uwagę jedną ze scen do których doszło na szkolnym balu i tego kto może być teraz jej nowym wybrankiem. Mimo wszystko nadal nie zakończony został główny wątek związany z Devi, a akcja z nim związana może pójść w wielu różnych kierunkach. Interesującej będzie też oglądanie perypetii reszty uczniów, a także mamy głównej bohaterki.
Podsumowując należy stwierdzić, że drugi sezon jest równie udany co pierwszy, Nadal w formie komedii ukryta jest doskonała opowieść, którą można obejrzeć z całą rodziną. Wpływ na to ma bez wątpienia to, że każde niewłaściwe zachowanie jest tu w niezwykle uroczy sposób piętnowane, a ukazanie kultury tak odległego kraju jest niezwykle ciekawe. Wszystko to czyni go jedną z lepszych produkcji komediowych dostępnych na platformie Netflix.
A wy co sądzicie o „Jeszcze nigdy…”? Czy nowe odcinki dorównały pierwszemu sezonowi? Jak zapatrujecie się na ewentualną kontynuację? Podzielcie się swoją opinią w komentarzach.
0 komentarzy