Droughtlander nareszcie dobiegł końca, a Outlander powrócił z 4. sezonem. Czy jakością dogoni poprzednie serie?
Claire i Jamie po sztormie, który rozbił statek, a ich samych niemal pozbawił życia, zmuszeni są zostać nieco dłużej w Nowym Świecie. Czekając na transport do Szkocji, zaczynają się zastanawiać, czy Ameryka nie mogłaby stać się ich nowym domem, pozwalając zostawić stare problemy za sobą i zacząć wspólne życie od nowa.
Pierwszy odcinek nowego sezonu jest dość spokojny, jak na to, do czego przyzwyczaił nas serial. Niestety spokój ten utrzymywano z pewnym cynizmem, bo jak szybko uczy się każdy serialomaniak, coś walnie na sam koniec. Tutaj jest nie inaczej, dlatego, chociaż z jednej strony chcemy się cieszyć spokojem Claire i Jamiego, jednocześnie musimy znieść pewne irytujące napięcie, zbierające się gdzieś z tyłu głowy.
Niestety od początku też niezbyt dobrze prezentuje się scenografia. O ile kostiumy i charakteryzacja nadal utrzymują wysoki poziom, o tyle uliczki oraz domy rozpościerające się w tle rażą pewną taniością i sztucznością. Jest to na prawdę przykre, bo jak dotąd serial rozpieszczał właśnie pod tymi trzema względami. Od samego początku szkocka scenografia była jednym z przyjemniejszych atutów Outlandera. Jeszcze bardziej widać to podczas scen na rzece. Trudno mi stwierdzić, na ile jest to kwestia konstrukcji tła, a na ile oświetlenia, jednak był to jeden z najbardziej rozczarowujących punktów zeszłotygodniowej premiery. Na szczęście w drugim odcinku scenografowie się rehabilitują, prezentując nam naprawdę wspaniały widok na posiadłość River Run.
Pod względem aktorskim również niewiele się zmienia. Sam Heughan oraz Caitriona Balfe królują na ekranie. Z przyjemnością jednak można zauważyć, że dogania ich grający młodego Iana Murraya John Bell, który zaczyna mieć coraz więcej pola do popisu. W drugim odcinku zachwycającą premierę ma również Maria Doyle Kennedy, pojawiająca się w roli cioci Jocasty.
Niemniej Outlander nadal jest jednym z ciekawszych seriali, jakie obecnie możemy oglądać. Niech Was nie zwiedzie wielka miłość Claire i Jamiego próbująca zawładnąć pierwszy plan. To nadal kawałek świetnie poprowadzonej historii, zgrabnie wykorzystującej historyczne tło. Ja zdecydowanie czekam na więcej!
0 komentarzy