Berlińskie psy – recenzja 1. sezonu – Brud, korupcja i konflikty społeczne

j
}

Data: 15 grudnia 2018

Berlińskie psy to kolejna już niemieckojęzyczna produkcja od Netflixa. Dark postawił poprzeczkę bardzo wysoko. Ten serial jednak stanowczo nie aspirował do tego, żeby być kolejną niemiecką „perełką” w podobnym stylu. W Berlińskich psach poruszono zupełnie inne tematy, stworzono mroczno-gorzki świat, w którym pojęcie „dobrych intencji” jest mocno względne.

DOB 1 min
Źródło: IMDb

Dzień przed ważnym meczem z Turcją funkcjonariusze odnajdują ciało gwiazdy piłkarskiej reprezentacji Niemiec, Orkana Erdema. Nadgorliwy i od początku nieco podejrzany policjant z wydziału zabójstw, Kurt Grimmer (FelixKramer), na własną rękę przejmuje sprawę, angażując w nią kolejne osoby, w tym własnych przełożonych. Widzi w tym również doskonałą okazję na rozwiązanie problemów osobistych. Ze względu na spory etniczne na terenie Berlina jego partnerem zostaje Erol Birkan (Fahri Yardim), Niemiec tureckiego pochodzenia, który od półtora roku próbuje rozpracować gang braci Tarik-Amir. Funkcjonariusze zostają zmuszeni do współpracy, ale szybko okazuje się, że kolektywne działania w utworzonym specjalnie na potrzeby jednego śledztwa oddziale „Czerwona kartka” mogą przynieść korzyści każdej ze stron.

„Brudna” rzeczywistość oczami twórców

Przemoc, naturalizm i niepotrzebna nagość – to określenia, które jako pierwsze przychodzą na myśl, jeżeli chodzi o Berlińskie psy. Oczywiście stwierdzenie, że serial składa się jedynie z tych aspektów, byłoby krzywdzące i bardzo pochopne. Trzeba jednak przyznać, że to właśnie taki obraz wręcz uderza już w pierwszych sekundach oglądania i musi minąć trochę czasu, zanim przyzwyczai się do niego oko widza.

DOB 4 min
Źródło: YouTube

Przewaga ciemnych kolorów, stale zagęszczająca się atmosfera w miarę rozwoju akcji, na ekranie rzadko kiedy możemy zobaczyć nawet słońce. Pod względem technicznym ciężko jest Berlińskim psom wytknąć większe błędy. W odbiorze mogą przeszkadzać jedynie nagłe przybliżenia na twarze istotniejszych postaci (rodem z seriali kryminalnych lat 90.) i większe sceny akcji, których dość marna choreografia sprawia, że wyglądają… ubogo. Są to jednak małe grzeszki, które nie wpływają w znacznym stopniu na ogół.

ZOBACZ TEŻ  W głębi lasu - serialowy hit na całym świecie

Zbyt wiele na raz

Niestety sprawa komplikuje się o wiele bardziej w przypadku samej fabuły. Wizja reżysera (Christiana Alvarta) jest jasna od samego początku – nie ma pozytywnego bohatera, nikomu nie można ufać, każdy ma jakieś mroczne tajemnice. W takim założeniu nie ma nic złego, ale schody zaczynają się, gdy mnogość wątków prowadzi do ogólnego chaosu. Z jednej, spójnej historii, nagle robi się kilka osobnych opowieści, które nie tylko w każdym kolejnym odcinku coraz mniej się ze sobą łączą, ale także nie mają większego znaczenia dla rozwoju fabuły.

DOB 5 min
Źródło: YouTube

Z czasem widz przyjmuje jedynie kolejne fakty i zdarzenia do wiadomości, nie przywiązując do nich żadnej wagi. Miały one zapewne stworzyć dobre fundamenty pod drugi sezon Berlińskich psów, ale ich ilość i absurdalność jak na razie wyłącznie odwracają uwagę od kluczowych scen.

Dlaczego zdecydowanie warto?

Pomimo kilku „wpadek” nie jest to serial zły. Sam pomysł na fabułę okazał się niebanalny i trzeba przyznać, że świat, w którym przeplatają się wątki policyjne z piłkarskimi, potrafi niesamowicie wciągnąć. Dodatkowo konflikty na tle etnicznym trawią Berlin od środka, a my znajdujemy się w samym centrum wydarzeń. Akcja potrafi trzymać w napięciu, ale jest także w dobrze wyznaczonych momentach przerywana scenami dotyczącymi kultury hip-hopowej w Niemczech.

DOB 3 min
Źródło: YouTube

Brud i naturalizm idealnie współgrają z charakterami i poczynaniami bohaterów. Każdy kolejny odcinek Berlińskich psów przedstawia coś nowego, coraz mocniej ukazuje zepsucie współczesnego świata i problemy różnych klas społecznych. Jeżeli twórcy tej produkcji pójdą w tym kierunku i pociągną dalej pewne wątki, zamiast wprowadzać kolejne, to Berlińskie psy z pewnością będzie można włączyć do grona bardzo dobrych, niemieckojęzycznych produkcji Netflixa.

DOŁĄCZ DO DYSKUSJI I SKOMENTUJ

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O autorze

Joanna Kowalska

Fanka i pasjonatka kinematografii, wielbicielka muzyki oraz serialowa łowczyni. Najbardziej przemawiają do niej tematyki kryminalne, psychologiczne, socjologiczne i fantastyczne. Na co dzień obcująca z literaturą i tekstem studentka, dla której zarówno wielki, jak i mały ekran, to nie tylko źródło rozrywki, ale przede wszystkim kopalnia wiedzy i inspiracji.