Spinning out – recenzja 1. sezonu. – Można dostać zawrotu głowy

j
}

Data: 13 stycznia 2020

Mając w pamięci genialny film Jestem najlepsza, ja, Tonya i rolę Margot Robbie, cieszyłam się jak dziecko na powrót do brutalnego świata łyżwiarstwa za sprawą nowej serii Netflixa o tytule Spinning out. Czy serial choć trochę zbliżył się produkcji z wielkiego ekranu?

(Za) duże oczekiwania

Po pierwszym odcinku liczyłam na mocną produkcję o trudach łyżwiarskiego życia – czekałam na wystające kości, krew, pot, łzy… innymi słowy, na brutalną opowieść. Przede wszystkim oczekiwałam, że będzie tu więcej samego tańca na lodzie. I choć stało się inaczej, seria i tak mnie wciągnęła.

Może zabrzmi to uszczypliwie, ale zapomniałam, że Spinning out nie jest serialem od HBO, tylko od Netflixa. I choć ci drudzy czasem szarpną się na pogłębione, mroczne dramaty, które naprawdę zasługują na oklaski oraz miano telewizji jakościowej – to robią to stanowczo zbyt rzadko. Nie przekraczają bezpiecznych linii (choć nie ograniczają ich przecież te same przepisy co ramówki kablowej!) lub wpadają w pułapkę zmiany nadrzędnego stylu czy tonu opowieści filmowej. Dlatego też Spinning out nie dostanie ode mnie owacji, bo okazał się serialem zachowawczym, marnującym potencjał dramatu sportowego i obyczajowego. Nagle po dwóch odcinkach znalazłam się w teen dramie, choć zupełnie nie to obiecywały mi ogromne plamy krwi na lodzie, trzaśnięcia bioder i przypisanie aż dwóm postaciom choroby dwubiegunowej. Ach, gdyby to HBO, pewniak jakości, wzięło się za Spinning out

spinning 110 unit 00878r
SPINNING OUT / źródło: Netflix

Dobre aktorstwo

Przyjemnością było obserwowanie na ekranie January Jones, która ponownie wcieliła się w rolę dalekiej od ideału matki – nie szufladkowałabym jej jednak! Na pierwszy rzut oka zarówno Betty Draper (Mad Man), jak i Carol Baker wydają się mieć ze sobą wiele wspólnego. Obydwie są apatyczne i skrajnie wymagające wobec swoich dzieci. Jednak ta druga ma także obsesję na punkcie łyżwiarstwa. Dość powiedzieć, że maniakalno-euforyczny z niej typ. Aktorsko jednak odtwórczynie wcielające się w role jej córek naprawdę za nią nadążają. Dobrze obserwuje się je razem na ekranie. A już zwłaszcza na lodzie.

ZOBACZ TEŻ  Co się kryje we Mgle
spinning 101 unit 00552r
SPINNING OUT / źródło: Netflix

Nierówny scenariusz

Relacje między matką a jej córkami są pogłębiane z odcinka na odcinek i to twórcom wychodzi naprawdę nieźle. Niestety nagle wrzucają tutaj nastoletnie romanse oraz trójkąty miłosne, przez co dalsze eksplorowanie tych trudnych relacji w dysfunkcyjnej rodzinie gubi się. Raz kwestia trudnych relacji wypływa na pierwszy plan, raz znika zupełnie z pola widzenia. Jakby scenarzyści nie mogli się do końca zdecydować, jaką historię chcieliby opowiedzieć. Zamiast dramatu, mamy więc dramatyzowanie.

spinning 101 unit 01068r
SPINNING OUT / źródło: Netflix

Problemy społeczne

Poza rozterkami miłosnymi (dosyć powierzchownie rysowanymi), głównym motywem przewijającym się stale przez każdy odcinek jest kwestia choroby psychicznej oraz traumy i jej postrzegania przez społeczeństwo, rodzinę i innych bliskich oraz przez same osoby chore. Jednak ponownie, potencjał poruszenia tego trudnego problemu nie zostaje wykorzystany. Twórcy również dosyć nieśmiało próbują zarysować problemy społeczne pojawiające się na tle rasowym w sportowej, turystycznej mieścinie, gdzie większość stanowią uprzywilejowani, bogaci biali. Rasizm prezentują głównie w odniesieniu do jednej postaci, choć osób o różnym pochodzeniu etnicznym jest tutaj o wiele więcej. Starają się też pokazać przemiany w odbiorze i statusie osób nieheteronormatywnych czy presję rodziny wywieraną na zawodników różnych dyscyplin. A do tego wszystkiego wprowadzają wątek molestowania w sporcie – ale zamiast pokazać dramat relacji z molesterem, ponownie dramatyzują poprzez dziwne reakcje głównych postaci, jednocześnie sprawiając, że powaga tego przestępstwa okazuje się pominięta na rzecz „wielkiej” przemiany jednej z bohaterek.  

spinning 105 unit 00977r
SPINNING OUT / źródło: Netflix

Jednak mimo prawie samych zarzutów, z których składa się ta recenzja, serial wciągnął mnie na tyle, że obejrzałam go w dwa dni. Może dlatego, że gdybym nie miała tak wysokich oczekiwań, to sama teen drama z lodowiskiem i traumą w tle i tak by mi się spodobała. Spinning out nie jest wybitnym serialem, ale potrafi pochłonąć uwagę – nie jednak jako dramat sportowy, a jedynie opowieść ze sportem jako pretekstem do zaczęcia filmowej opowieści.

ZOBACZ TEŻ  300 odcinek „Chirurgów”! Klapa czy rewelacja?

DOŁĄCZ DO DYSKUSJI I SKOMENTUJ

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O autorze

Adrianna Michno

Serialoholiczka, filmoholiczka i fanka obydwu Nolanów. Daje szansę każdej produkcji, jednak biada tym, które ją zawiodą – a chwała tym, które strącą kapcie ze stóp.