Serial Jak sprzedawać dragi w sieci (szybko) to kolejna propozycja oryginalna od Netflixa, tym razem produkcji niemieckiej. Po doskonałym Dark, którego sezon drugi już niedługo zawita na platformie, nabrałam zaufania do seriali stworzonych przez zachodnich sąsiadów. Czy słusznie? Czy to rzeczywiście nastoletnie Breaking Bad?
Spis treści
Inspiracja prawdziwą historią
Zacząć należy od tego, w co trudno uwierzyć – główny bohater zainspirowany został prawdziwą postacią, Maximilianem S., „najlepszym dealerem w Europie”, który odsiaduje karę 7 lat więzienia za „prowadzenie Amazona nielegalnych narkotyków”. Będąc na przepustce (w więzieniu jedynie sypia), odwiedził twórców w trakcie nagrań i udzielił im paru wskazówek – na przykład dotyczących… efektywnego pakowania towaru. Nazywany przez matkę leniwym i ponurym, 19-latek, który rzadko opuszczał swój pokój, zarobił blisko 4,4 milionów euro (kryptowaluty rulez!) przez ponad rok prowadzenia swojej nietypowej działalności zarówno w Darknecie, jak i zwykłym Internecie. Policja wciąż nie może uzyskać dostępu do wszystkich jego kont w Bitcoinach, choć skazany został w 2015 roku.
Kto jest kim
Podkreślę ponownie, że serial Jak sprzedawać dragi w sieci (szybko) nie jest oparty na faktach, a jedynie zainspirowany prawdziwymi wydarzeniami. Zatem twórcy prezentują nam własną, autorską wariację o nastoletnim Pablo Escobarze internetowego dealerstwa. I dają mu jego dr-a Watsona. I blondwłosą Jane, która woli instagramowego Tarzana od ciamajdowatego Escobara.
Związki chemiczne
Związki na odległość nie są łatwe, o czym przekonał się Max, wyczekując na powrót swojej wybranki. Tymczasem wracająca z wymiany w Ameryce dziewczyna nie chce w żaden sposób wracać ani do przeszłości, ani do Maxa – pragnie eksperymentować, najlepiej z popularnym przystojniakiem, szkolnym dealerem. A z chemii zawsze była dobra. Dlatego też Max zaczyna sprzedawać narkotyki przez Internet – aby jej zaimponować i zademonstrować własną otwartość. Pomaga mu jego przyjaciel – niepełnosprawny ruchowo geniusz kodowania. To on zazwyczaj jest tym rozsądniejszym. Ogarnia nawet drukarki 3D! Zdziwicie się, co można w takiej wydrukować (podpowiadam, coś niebezpiecznego, co robi puf!). Jednak skąd chłopaki wezmą towar? Do tego trzeba kontaktów, szantażu zdjęciami, stadniny koni i planu.
Technologia, bro
Scenariusz Jak sprzedawać dragi w sieci (szybko) jest bardzo dobrze napisany. Mamy tu sporo zwrotów akcji, dobrego humoru, refleksji nad pokoleniem Y czy też Z. Fabułę opanowuje również technologia, bo twórcy uważnie patrzą nam na ręce zajęte smartfonami, a na ekranie odbijają rzeczywistość wypełnioną uzależniającą elektroniką. Ale spokojnie, robią to bez dozy krytycyzmu czy nagany. Zresztą spójrzcie na tytuł serialu – naprawdę nie ma tu miejsca na częste moralizatorstwo. Ot, technologia staje się po prostu kolejnym bohaterem.
Jak sprzedawać dragi w sieci (szybko) to serial przyjemny, idealny na weekend. Można się przy nim pośmiać, ale i łatwo też zaangażować w te niecodzienne perypetie młodych dealerów. Zwłaszcza że droga od stworzenia aplikacji i platformy do handlu narkotykami nie jest usłana różami. Ostrzegam jednak, po ostatnim odcinku będziecie chcieli więcej! Pewien wpis na forum Filmwebu idealnie oddaje emocje towarzyszące mi po ostatniej minucie seansu: „JEZU CHRYSTE, JAKI POLSAT, jak można być takim zwyrolem, żeby skończyć serial w takim momencie”.
0 komentarzy