Czarnobyl szturmem zdobywa rankingi seriali – zasiada już na tronie IMDB i prędko nie da go sobie odebrać. Była to zarazem intryga doskonała, polegająca na cichym przejęciu władzy. Bo czy ktoś słyszał coś głośnego o tej produkcji przed jej premierą – czy plakaty, banery i zwiastuny atakowały nas na każdym kroku? To jeden z tych przypadków, gdy jakościowy produkt podbija serca odbiorców przy małym nakładzie w marketing. Robi to reklamą szeptaną – a raczej „szeptaną 2.0”, bo przez szepty, które rozchodzą się w formie wpisów po różnych mediach społecznościowych.
Spis treści
Serial fabularny
O katastrofie jądrowej w Czarnobylu słyszał chyba prawie każdy. Za sprawą brytyjsko-amerykańskiej produkcji słowa „chyba” oraz „każdy” mają okazję wyparować. Nie znaczy to, że Czarnobyl przedstawia historię wiernie oddającą każdy szczegół rzeczywistego wydarzenia –to 5-odcinkowy miniserial fabularny, a nie dokument, bo tych powstało już wiele. Obydwie formy stawiają na inne środki filmowe. Zresztą na koniec twórcy wyjaśniają pewne poczynione symboliczne uproszczenia, których wymagało medium. Warto zatem mieć na uwadze, że ogląda się serial, a nie dokumentację wydarzeń. Zresztą, poddacie się napięciu i klimatowi Czarnobyla już po otwierającej sekwencji.
Coming out z szufladki
Czarnobyl wbił (a raczej przyszpilił) mnie w fotel od pierwszych minut, o czym możecie przekonać się przy lekturze pierwszych wrażeń z seansu. Jak to się stało, że Craig Mazin, twórca komediowych filmów z serii takich jak między innymi Kac Vegas oraz Straszny Film, popełnił tak wielowymiarowe dzieło? Czapki z głów za takie doskonałe wyjście z szuflady głupkowatych produkcji i zerwanie etykietki. Cieszę się, że HBO dostrzegło potencjał w jego pomyśle, doceniło jego scenariusz i zaufało komuś, kto za poważne kino do tej pory nigdy się nie zabierał.
Napięciem i realizmem Czarnobyl stoi
Trzeba niezwykłej wirtuozerii i talentu, by z historii, której zakończenie widzowie znają, zrobić opowieść pełną zaraźliwego lęku i napięcia. Twórcy opowiadają ją przez jednostkowe doświadczenia, podążając za paroma kluczowymi postaciami i zostawiając miejsce na bohaterstwo tych niemal bezimiennych. Robią to w sposób wyważony, zupełnie unikając patetyczności. Powaga wydarzeń skutecznie przebija się przez ekran, powodując ciarki i uzmysławiając zarazem, że serialowe wydarzenia nie są jedynie fikcją, a przeszłością. Realizm uderza raz za razem. Trzeba przyznać, że są to całkiem mocne razy – fabularnie i wizualnie, bądźcie bowiem gotowi na sceny makabryczne.
Mikrohistorie
Widać również, że twórcy sięgali po dostępną literaturę faktu – a zwłaszcza po reportaże Svietłany Aleksiejewicz, które skupiają się na tym, co wypierane i zapomniane, na codzienności zwykłych ludzi w obliczu wojny, katastrofy, zagrożenia. Autorka nie śledzi w nich wielkich nazwisk, oddając tym samym hołd bezimiennym i zapomnianym; jednostkom, nie tłumom; sąsiadkom i sąsiadom; tym, których krzywda dotknęła; tym, którzy od krzywdy chronili innych. Taki jest też Czarnobyl od Craiga Mazina.
Patrz i się ucz
Patrz, bo jest pięknie i strasznie. Patrz, bo scenografia to niezwykle dopracowany aktor w tej sztuce. Patrz, bo to nie tylko serial o katastrofie, ale także o walce, by zapobiec kolejnej, większej. Patrz, bo to również walka z systemem i władzą, która dba o wizerunek, nie obywateli. Patrz, bo w uważnym i emocjonalnym patrzeniu pomaga również ścieżka dźwiękowa. Zatem patrz i ze słów o prawdzie oraz kłamstwach się ucz.
Choć język, którego używają postaci, to angielski, wydarzenia pochłoną Was tak bardzo, że wybaczycie to twórcom. W końcu pamiętajmy, czyjej produkcji jest to serial. Dla tych, którzy o brak rosyjskiej czy ukraińskiej mowy chcą się nadal burzyć, polecam poczekać na fabularny Czarnobyl od Rosjan – kontrolowana przez rząd telewizja, należąca do spółki Gazprom-media, już szykuje swoją wersję. Swoją prawdę zapewne. Ze szpiegiem z CIA w roli głównego winnego.
Czarnobyl to jeden z najlepszych seriali opartych na faktach. Wywołuje lęk i napięcie. Zmusza do refleksji. Mówi o mechanizmach władzy, metaforycznie ukazując zaciskającą się pętlę na szyi każdego, kto rządzącym się opiera. Pokazuje krzywdę ofiar systemu, jednocześnie nie umieszczając jej w centrum opowieści, znajdując tym samym złoty środek między opowiadaniem o cierpieniu a szukaniem rozwiązań i… nadziei.
Doskonały serial i tak samo doskonała recenzja! 🙂