Będę szczera jak Sam. Mogło być lepiej, ba, momentami było po prostu nudno. I bywało też bezrefleksyjnie, a to właśnie za ten towarzyszący każdemu epizodowi namysł nad normalnością najbardziej cenię serial Atypowy. To znaczy ceniłam – w pierwszym sezonie.
Gniazdo
Sam to osiemnastolatek ze spektrum autyzmu, który planuje wypad z rodzinnego gniazda. Casey to jego młodsza siostra marząca o sukcesach w sporcie – i nowej prywatnej szkole. Dostała się do niej dzięki zagwarantowanemu dobrymi wynikami w bieganiu stypendium. Elsa to ich matka-despotka. Trochę się pogubiła w swoim życiu, gdy okazała się mało potrzebna Samowi. Poleciała też w ramiona innego. Doug to jej małżonek – poczciwy ratownik medyczny. Wreszcie nawiązał więź ze swoim niełatwym w okazywaniu uczuć synem. Los jest jednak przewrotny – odnalazł się jako ojciec, ale musi ponownie znaleźć swoje miejsce w rodzinie jako jej głowa. Jak im wszystkim idzie?
Pisklaki
Sam odkrywa drogę do swoich emocji. Ponadto dąży do prawdziwej samodzielności. Ba, uczy się kłamać. Ląduje w areszcie. Dalej ma fioła na punkcie pingwinów. Mówi szczerze – zresztą wciąż jako chaotyczny narrator większości epizodów, przyrównujący swoją rzeczywistość do świata arktycznego. Do tego chce iść na studia. Innymi słowy, Sam jest Samem i kibicuję mu na każdym kroku. Poza tym samych tytułowych atypowych w tym sezonie pojawia się o wiele więcej – co wychodzi produkcji na plus. Z chęcią bliżej poznałabym resztę postaci, które nie radzą sobie w codziennym życiu tak dobrze, jak Sam. Do tego muszę przyznać, że Keir Gilchrist odgrywa go naprawdę świetnie, wierzę mu przez cały czas. I uśmiecham się przy każdych sukcesach tworzonej przez niego postaci.
O ile Sam pozostaje sobą, o tyle Casey się trochę zmienia. Trudności w nowym otoczeniu i wśród nowych ludzi, które początkowo napotyka ona na swojej drodze wydają się zbyt… łatwe? To nie jest dobre określenie, lecz w jej wątku najpierw zalatywało teen dramą. Na szczęście wyszła z „teenzone” obronną ręką… choć musi dokładnie rozważyć obustronne kwestie tkwienia w nieoczywistym friendzonie. Dlaczego nieoczywistym? Musicie przekonać się sami. A czego mi w niej zabrakło? Większego pazura.
Mama pisklaków broi
Broją twórcy. Co prawda, w swoim postepowaniu broją wszyscy bohaterowie, jednak zarzuty mam głownie do twórców za poprowadzenie dorosłych postaci. Elsa okazała się bardzo irytującym wrzodem na tyłku z wiecznie skrzywioną miną. A to już wyczyn, gdy wrzód zaczyna mieć widoczną fizjonomię. Puściła kantem małżonka z przystojnym żigolakiem zza baru – i to nie jeden raz. I wychodzi z założenia, że musi zostać jej to wybaczone ze względu na dzieci oraz dawne uczucia – a w zasadzie echo, które po nich pozostało. Jej opór jest o tyle szkodliwy, że swoim postepowaniem Elsa doprowadza do problemów zdrowotnych męża. Dostrzega swoją winę jedynie w kwestii zdrady, lecz nie w tym, co robi, by się odkupić i uciszyć własne wyrzuty sumienia. Jasne, rozumiem, ale nie popieram – idziemy pod prąd, więc mężczyznę pokazujemy jako dziecko totalnie pogubione we mgle codzienności. Na tle takich niemrawych rodziców Sam rzeczywiście wypada na twardziela o silnym charakterze. Naprawdę, drodzy twórcy, podążacie drogą tak łatwego kontrastu?
Atypowy spada z wysokiej półki, gdzie go umieściłam po pierwszej serii. Ale nie spada zbyt nisko, bo z dużym zainteresowaniem powrócę do bohaterów w trzecim sezonie – mam nadzieję, że fabularne okoliczności wymuszą pojawienie się nowych, ciekawych postaci. Muzyka czy warstwa wizualna nie odgrywają tutaj zbyt wielkiej roli, lecz sposób prowadzenia narracji z perspektywy Sama – czyli atypowego w świeci neurotypowych, który swojej odmienności nie postrzega przez pryzmat tego podziału – już tak. To wciąż dramat w otoczce lekkiego klimatu. Atypowy ląduje zatem pod etykietką „bardzo dobry średniak, wciąż rokujący obiecująco”.
ja jestem dopiero w połowie, ale już widzę że ten sezon pokazuje znacznie więcej aspektów samego autyzmu, niż poprzedni i to mi się podoba.
Myślę, że tego serialu nie da się ciągnąć eksploatując jedynie wątek autyzmu Sama. Więcej wątków ostatecznie wyszło serialowi na plus. Psychologia Elsy mnie również przekonuje. Często winny nie otrzymując przebaczenia zaczyna się w końcu czuć ofiarą. Aktorka będąca jednocześnie producentką odważnie przyjęła taką rolę.