Długie, zimowe wieczory aż proszą się o umilenie (niejednym) odcinkiem dobrego serialu przy kubku herbaty. A najlepiej, niech seans jeszcze współgra z atmosferą za oknem. Czasem jednak ma się po prostu dość tej wszechobecnej, skomercjalizowanej, świątecznej otoczki. Warto się więc przyjrzeć kilku mroźnym pozycjom, które zadowolą także osoby z wewnętrznym Grinchem.
Spis treści
Wataha

Źródło: HBO
Zaczynamy od rodzimego akcentu i to nie byle jakiego. Drugi sezon produkcji HBO potrafił bowiem przyciągnąć więcej polskich widzów niż zagraniczne hity stacji, wliczając w to Grę o tron i Westworld. Ciężko mi się dziwić, gdyż to piekielnie wciągający kryminał, na dodatek osadzony w obrośniętych pewnym kultem Bieszczadach. W serialu śledzimy losy Wiktora Rebrowa, strażnika granicznego prowadzącego śledztwo w sprawie zamachu bombowego, w którym stracił wszystkich przyjaciół. Brawa należą się za tę rolę Leszkowi Lichocie, choć tak naprawdę cała obsada prezentuje się imponująco, a zwłaszcza Bartłomiej Topa, Aleksandra Popławska i Marian Dziędziel.
Twórcom oprócz głównej historii kryminalnej udało się poruszyć wątki wynikające z osadzenia akcji na granicy polsko-ukraińskiej. Samo otoczenie staje się również bohaterem produkcji. Bieszczady pociągają widza swym pięknem, ale i jednocześnie niebezpiecznym charakterem. Wprawdzie mroźne klimaty są bardziej wyeksponowane dopiero w drugim sezonie, ale jak najbardziej warto zapoznać się z Watahą. Zwłaszcza że nie wyrwie zbyt wiele czasu z życiorysu. Obie serie liczą łącznie dwanaście odcinków. Na 2019 rok zapowiedziano trzecią serię.
Gra o tron

Źródło: HBO
Skoro adaptacja Pieśni lodu i ognia została już przywołana, to warto przyjrzeć jej się bliżej. W końcu ikoniczne słowa rodu Starków „Winter is Coming” nie wzięły się znikąd. I tak oprócz nadających się świetnie na wakacyjny wypad Dorne i Królewskiej Przystani, kawał akcji osadzono w surowo mroźnej prowincji Winterfell. Udowadnia to zresztą jak różnorodne i kontrastowe potrafi być uniwersum serialu. Jednak jeszcze bardziej od politycznych intryg, do ekranu potrafią przykuć wyprawy poza gigantyczny mur … z lodu oczywiście. Dzika Północ odsłania swoją pełnię właśnie podczas starć z barbarzyńcami i siłami Nocnego Króla, na które składa się armia lodowych zombie. Kto śledzi produkcję na bieżąco, ten wie, że w nadchodzącym sezonie finałowym, chłodna atmosfera będzie odczuwalna jeszcze mocniej. Ci, którzy natomiast jeszcze nie widzieli serii HBO, mają właśnie świetny argument, by przygotować się do jednego z największych serialowych wydarzeń przyszłego roku. Zimowa atmosfera może być także zachętą dla starych fanów do powtórzenia całości. Bo dlaczego nie? W końcu mnogość wątków potrafi przytłoczyć i może wymagać odświeżenia.
Fargo

Źródło: FX
Powróćmy jednak do rzeczywistości, a dokładniej do amerykańskiego stanu Minnesota. Tam zabiera nas serialowa antologia Noah Hawleya nawiązująca nie tylko tytułem do klasycznego Fargo braci Coen. Przygotujcie się na ogromne ilości zakrwawionego śniegu. Co jednak istotne, choć trup ściele się gęsto, a fenomenalna warstwa audiowizualna buduje poważną atmosferę, produkcji daleko od gęstego kryminału w stylu przytoczonej Watahy. Mamy tu w gruncie rzeczy do czynienia z czarną komedią, a poważne środki przekazu zabawnie kontrastują z absurdalnymi wydarzeniami. Co nie znaczy, że w Fargo nie brak i mocniejszych, emocjonalnych momentów. Serial umiejętnie balansuje między dramatem a groteską. Z pewnością spora w tym zasługa świetnej obsady. Przez trzy sezony na ekranach przewinęli się choćby Martin Freeman, Ewan McGregor, Billy Bob Thornton, Kristen Durst, Patrick Wilson czy Jean Smart, tworząc godne zapamiętania kreacje.
Zachętą do oglądania jest i forma antologii. Każda seria to zamknięta, dziesięcioodcinkowa historia. Dzięki temu nie znajdziemy cliffhangerów zmuszających do binge-watchowania kolejnych sezonów, a każdy odcinek obfituje w intrygujące zwroty fabularne.
Czarne jezioro

Źródło: TV3
Skandynawski rynek telewizyjny pełen jest ciekawych, mrocznych pozycji. Czarne jezioro może i nie należy do najlepszych z nich, ale pasuje do naszego zestawienia jak ulał. Historia skupia się na grupie młodych przyjaciół wyruszających do położonego na pustkowiu ośrodka narciarskiego, by sprawdzić, czy warto zakupić podupadłą placówkę, przy okazji dobrze się bawiąc. Jednakże kurort skrywa mroczną tajemnicę – dwadzieścia lat temu doszło tu do okrutnego morderstwa, w wyniku czego nie został on otwarty. Co więcej, przeszłość daje o sobie znać, stawiając bohaterów przed tajemniczymi, trudnymi do wyjaśnienia wydarzeniami. Opis ten wydaje się zwiastować sztampę i faktycznie tak jest. Na domiar złego brak tu ciekawie zarysowanych postaci. Nie zmienia to jednak faktu, że serial ogląda się naprawdę przyjemnie, a fabuła mimo wszystko, potrafi pokazać ciekawe momenty. Odcięty od świata ośrodek stanowi idealny pretekst do użycia bardzo miłych dla oka krajobrazów. Jednak największym atutem ośmioodcinkowej serii jest sposób na poprowadzenie opowieści, czyniący ją nieco mniej wtórną. Twórcy nie decydują się jednoznaczny gatunek, zacierając granicę między horrorem a kryminałem. Można więc zastanawiać się, ile jest w tym nadprzyrodzonych sił.
Kompania braci

Źródło: HBO
Zrealizowany z rozmachem miniserial HBO przedstawia historię Kompanii E, 506 Spadochronowego Pułku Piechoty 101 Dywizji Powietrznodesantowej od kursu szkoleniowego, aż po zakończenie II wojny światowej. Spora część została poświęcona ofensywie w Ardenach. Zima okazuje się równie groźna, co faktyczni przeciwnicy, kiedy odcięci w lesie od większego wsparcia, młodzi żołnierze muszą mierzyć się z niedostatkiem jedzenia i ciepłej odzieży, a jednocześnie śmierć czyha na każdym kroku. Często nagła, brutalna i bezsensowna, a przez to jeszcze bardziej przybijająca.
Przystanek Alaska

Źródło: CBS
Warto może na chwilę pochylić się nad nieco lżejszą pozycją, nieskupiającą się na mrożących krew w żyłach tajemnicach. Inny naturalnie nie znaczy mniej wartościowy, a wręcz przeciwnie! Przystanek Alaska – emitowany znacznie wcześniej niż reszta tytuł z tej listy (lata 1990-95) – nie bez powodu zyskał ogromną popularność i do dziś uważany jest za klasykę seriali komediowych. Główny bohater, młody doktor Fleischman, celem prowadzenia badań zostaje wysłany do malutkiego miasteczka Cicely w stanie Alaska. Wrzucenie Nowojorczyka marzącego o karierze do zupełnie obcego miejsca „na drugim końcu świata”, za to pełnego prostych, sympatycznych ludzi, prowadzi do pociesznych sytuacji bazujących na zderzeniach kulturowych. Próżno szukać drugiego serialu, w którym pory roku aż tak wpływają na życie mieszkańców. Produkcji nie sposób odmówić ciepłego humoru zdolnego stopić śniegi najostrzejszej zimy.
Terror

Źródło: AMC
Powróćmy jednak do bardziej przytłaczającej atmosfery, bo taką na pewno można określić panującą w serialu produkcji Ridleya Scotta. To kolejna na tej liście próba łączenia horroru z innym gatunkiem. Tym razem groza miesza się z dramatem historycznym, osadzonym na Morzu Arktycznym. Załoga dwóch okrętów tkwi tu od miesięcy uwięziona podczas nieudanej wyprawy, mającej na celu odkrycie drogi z Europy Wschodniej do Azji. Zabójczy mróz, połączony z powszechnym wycieńczeniem, wydaje się niewystarczającym nieszczęściem i nieznane, obce zagrożenie zaczyna zabijać powoli zmordowanych marynarzy. Na wielkie uznanie zasługuje umiejętne poprowadzenie historii. Siadając do serialu, widz nastawia się, że ma przed sobą tytuł, w którym i tak wiadomo, że wszyscy muszą umrzeć. A jednak, mimo dość powolnego tempa, nie sposób oderwać się od ekranu, a jakichkolwiek spoilerów unika się jak ognia. Jest coś urzekającego w opowieściach stawiających ludzi w ekstremalnych sytuacjach.
Klondike

Źródło: Discovery Channel
Ridley Scott czuwał też kilka lat temu nad innym intrygującym tytułem z historycznym tłem. Zgodnie z tytułem serial zabiera nas pod koniec XIX wieku, do czasów wybuchu słynnej gorączki złota. Tym, co przyciąga, jest iście kinowa forma. Obraz przypomina klasyczne dramaty przygodowe, używając pogoni za kanadyjskim złotem jako tła do opowiedzenia uniwersalnej historii o marzeniach, brawurze, a przede wszystkim ludzkiej chciwości. Doskonałym wyborem było obsadzenie w głównej roli Richarda Maddena znanego doskonale jako Robb Stark, a ostatnio docenionego za grę głównego bohatera brytyjskiego Bodyguard. Jego postać to błyskawicznie zyskujący naszą sympatię młody chłopak, którego ideały zostają wystawione na próbę w brutalnej rzeczywistości. Na wspomnianą „kinowość” działa także budżet pozwalający na realizację bardzo dopracowanej scenografii i efektownych scen akcji. W końcu wrażenie robi sposób dystrybucji. Na Klondike składają się bowiem trzy pełnometrażowe odcinki, liczące 1,5 godziny każdy.
0 komentarzy