Dni Fantastyki 2019 – relacja z wydarzenia – Serialomaniacy poczuli się jak w domu

j

Autor: Redakcja

}

Data: 13 lipca 2019

a

Kategorie: Publikacje / Newsy

Lipiec nie mógł zacząć się dla nas lepiej. W pierwszy weekend miesiąca odbyła się jubileuszowa, XV edycja wrocławskich Dni Fantastyki. To jedna z tych imprez, którą każdy fan popkultury powinien mieć zapisaną w kalendarzu. Trzy dni fanowskich atrakcji, jak co roku, przyciągnęły do stolicy Dolnego Śląska rzesze entuzjastów. Tym, co wyraźnie wyróżnia DF na polskiej mapie konwentowej, jest bez wątpienia lokalizacja festiwalu. Malownicze tereny leśnickie i Centrum Kultury „Zamek” – główny organizator imprezy – to prawdziwe perły na zachodnich obrzeżach Wrocławia. Klimat tego miejsca znacznie podbija odbiór całego wydarzenia.

Tegorocznym motywem przewodnim były podróże w czasie, co daje się zinterpretować na wiele sposobów. Może to być motyw literacki lub filmowy, ale też świetna okazja do świętowania jubileuszu. I rzeczywiście nie obyło się bez nuty nostalgii, dlatego że Dni Fantastyki to 15 lat ciężkiej pracy organizatorów i wolontariuszy – tzw. gżdaczy – oraz 15 lat bycia razem i dzielenia się swoimi pasjami. Ciepła, rodzinna atmosfera to już znak rozpoznawczy tej imprezy. Kolejnym jest rozdanie Kryształowych Smoków – autorskiej nagrody konwentowej, o którą można było powalczyć w konkursie na najlepsze opowiadanie, grafikę i cosplay.

My, serialomaniacy, poczuliśmy się tu jak w domu. Zapraszamy do przeczytania relacji z wydarzenia.

Strefa Gry o tron

Recepta na fenomen

Tradycyjnie już mieliśmy okazję uczestniczyć w bloku tematycznym, nad którym pieczę od lat trzyma popularna grupa fanowska Westeros.pl wraz z członkami forum Ogień i Lód. Wszyscy fani prozy George’a Martina oraz wiadomego serialu znajdą tu coś dla siebie. W tym roku, ze względu na emisję ostatniego, 8. sezonu Gry o tron, czas minął nam pod znakiem ogólnych podsumowań. Jest to moment szczególny, gdyż wielka przygoda zafundowana nam przez stację HBO kończy się, a fandom martinowski schodzi na powrót do literackiego podziemia.

Nie zmienia to jednak faktu, że ekranowa Gra o tron na zawsze odmieniła oblicze nie tylko fandomu, ale też całej współczesnej kultury popularnej. O tym też mieliśmy okazję posłuchać na flagowym panelu strefy zatytułowanym Koniec Gry o tron – podsumowanie serialu od scenariusza po fenomen popkultury. Temat przyciągnął wiele osób, zarówno widzów, jak i czytelników, którzy od chwili wyczerpania materiału źródłowego pochodzącego od Martina (mniej więcej 5/6 sezon) spotkali się w połowie drogi i mogli uścisnąć sobie ręce. Razem z prelegentami, szukaliśmy wytycznych, które zadecydowały o fenomenie serialu, nie zapominając o jego funkcji pionierskiej dla odbioru fantastyki na małym ekranie. Pojawiły się naturalne odniesienia do trylogii Władcy Pierścieni, która kilkanaście lat wcześniej zrobiła coś bardzo podobnego dla srebrnego ekranu – znacznie odświeżyła kinowy gatunek fantasy i ustanowiła nowe formy jego filmowego obrazowania.

grafika df
Grafika promująca 15. edycję DF, Źródło: Dni Fantastyki

A więc, czy istnieje idealny przepis na popkulturowy fenomen? Gra o tron wydaje się sięgać po różne techniki, aby sprostać temu wyzwaniu. Przede wszystkim, ogromny budżet. Nigdy wcześniej serial telewizyjny nie operował tak wielkimi kwotami, które oczywiście były niezbędne, by uporać się z trudnym materiałem, jakim jest Pieśń lodu i ognia. Od zaplecza finansowego przechodzimy do efektów specjalnych, które nie raz zapierały nam dech. Wiele wątków – ze smokami i Białymi Wędrowcami na czele – byłoby praktycznie nie do sfilmowania bez udziału najlepszej jakości technik komputerowych. Co natomiast z samą historią? Tu możemy wymienić bezapelacyjnie scenariusz pełen zwrotów akcji i bohaterów z krwi i kości. Realistyczny ton produkcji pełnej brutalności, zdrad, intryg i spisków okazał się strzałem w dziesiątkę. A to wszystko z perspektywy genialnie wykreowanych postaci i świata, który porażał rozmachem oraz dbałością o szczegóły. Tutaj należy też oddać honor literackiemu pierwowzorowi i autorowi sagi, który śpiewająco sprostał wyzwaniom tzw. world-buildingu. Aby wzmocnić nasze wrażenia wizualne podczas oglądania serialu, warto jeszcze dodać odpowiednie przygotowanie techniczne, przede wszystkim reżyserię, piękne, rozległe lokacje i efektowny podkład muzyczny. Za to wszystko znamy i kochamy Grę o tron z jej najlepszych sezonów.

Ważnym elementem dyskusji był również społeczny wymiar Gry o tron, która gładko przeniknęła do innych form przekazu takich jak internet, posługując się m.in. memami i sloganami z łatwością wkradającymi się w naszą codzienność. Twórczość fanowska zaskakiwała nas z tygodnia na tydzień – rysunki (słynna seria grafik Roberta Balla pt. Beautiful Death), piosenki, parodie, podcasty, wszelkiego typu serialowe odniesienia, także w kampaniach społecznych (akcja poboru krwi Bleed for the Throne). A to wszystko w oczekiwaniu na kolejny niedzielny wieczór. I tu należy położyć nacisk – Gra o tron jako serial, wytworzyła sobie przestrzeń poza ekranem, ale też poza gatunkiem, docierając do zróżnicowanego odbiorcy, niekoniecznie tylko do fanów fantastyki. Serial mocno łączył społeczność fanowską i wzbudzał wielkie emocje, a co za tym idzie, burzliwe dyskusje i liczne teorie fabularne. Poziom zaangażowania fandomu oraz zwykłych nomen omen niedzielnych widzów był ogromny – na tyle, że chyba większość z nas pamięta ciężkie poniedziałkowe poranki. Mieliśmy do czynienia zatem ze starym dobrym siadaniem przed ekranem o wiadomej godzinie, co przypomina hity telewizyjne minionych dekad, takie jak chociażby Przyjaciele czy Zagubieni. W dobie platform streamingowych, które podają nam naraz całe sezony seriali, ta klasyczna forma cykliczna Gry o tron, to coś, co warto podkreślić. 

Serial lepszy od książki?

Drugim ciekawym wydarzeniem w strefie GoT była prelekcja z kontrowersyjnym tytułem – „Gra o Tron” kontra „Pieśń Lodu i Ognia” – dlaczego serial jest lepszy od książki. Myślą przewodnią naszej rozmowy okazało się szukanie wątków lub rozwiązań fabularnych, które zyskały więcej po przeniesieniu na ekran. Nie ukrywam, że byłam gotowa na burzliwą, emocjonującą dyskusję, biorąc pod uwagę nie do końca satysfakcjonujący finał serii. Prelekcja okazała się jednak miłą odmianą po fali goryczy, która wylała się po emisji 8. sezonu. Staraliśmy skupić się na plusach poszczególnych sezonów, które przypomniały nam, za co pokochaliśmy tę produkcję. Nie obyło się bez pewnych zażaleń względem finałowego scenariusza – gdyż temat jest nadal świeży – lecz mimo to udało się nam znaleźć elementy, za które można było twórców pochwalić. Pewne wątki, chociażby  przemiana Daenerys czy odkrycie prawdy o pochodzeniu Jona, naprawdę miały duży potencjał, niestety nie do końca wykorzystany z powodu naglącego czasu. A i pod względem technicznym Gra o tron – z dobrym scenariuszem czy nie – to nadal wysoka półka.

ZOBACZ TEŻ  Nadchodzi 2. sezon serialu Czy boisz się ciemności?

Na docenienie z pewnością zasługują tutaj sekwencje bitewne z potyczką na Murze i Bitwą Bękartów na czele. Wyraźne uwydatnienie postaci Ramsaya Boltona również wyszło serialowi na plus. W Pieśni ten uroczy jegomość dopiero zaczyna nabierać mocy fabularnej, a na razie zdaje się skrywać za kotarą odległego drugiego planu. Pojawiły się też głosy uznania dla 1. sezonu, który miał w sobie wszystko to, co powinna posiadać dobra adaptacja książki. Prelegenci w interesujący sposób operowali tym, na co warto zwrócić uwagę, obcując zarówno z książką, jak i z serialem, bowiem każde z tych dwóch mediów rządzi się swoimi prawami.

Spotkanie z Pawłem Sakowskim

Nietuzinkowym momentem była rozmowa z osobą, która poznała Grę o tron od kuchni. Paweł Sakowski to jedyny polski aktor, któremu udało się dostać angaż na planie 8. sezonu. Na tegorocznych Dniach Fantastyki opowiedział nam o swoich wspomnieniach z tego okresu. Dowiedzieliśmy się, że gościł na planie od stycznia do kwietnia 2018 roku, kiedy to w Belfaście powstawały sceny do wielkiej bitwy z Innymi. Jak sam mówił, udział w tak ogromnym przedsięwzięciu, jakim jest Gra o Tron, okazał się dla niego niesamowitą przygodą. Zwracał też uwagę na olbrzymi wkład pracy scenografów, kostiumografów czy charakteryzatorów, którzy często tworzyli swoje prace od zera, a także na niebywały profesjonalizm ekipy filmowej.

Sakowski wcielił się w postać lorda Hornwooda, członka jednego z mniejszych północnych rodów. W samym serialu ciężko będzie nam go dojrzeć ze względu na niefortunne oświetlenie 3. odcinka. Wiemy, że pojawił się w oddziale, którym dowodziła Brienne (Gwendoline Christie) w towarzystwie Jaime’ego Lannistera (w tej roli nieoceniony Nikolaj Coster-Waldau). Aktor miał okazję poznać zarówno Gwendoline, jak i Nikolaja, o których wypowiadał się bardzo ciepło – szczególnie podkreślił sympatię, jaką wzbudził w nim serialowy Jaime, który prywatnie okazał się bardzo wyluzowanym i miłym człowiekiem. Pojawiło się też parę zabawnych andegdotek z planu, w tym wspomnienie widoku w pełni ucharakteryzowanych, raczących się tytoniem czarnych braci i Białych Wędrowców z różowymi parasolkami w rękach.

to ok 3
Koncert zespołu Dziwoludy podczas DF 2019

Zastanawialiście się kiedyś, jak wygląda typowy dzień zdjęciowy na planie Gry o tron? Po DFach 2019 wiem i spieszę z odpowiedzią. Brud, błoto, zmęczenie, syf, kiła, mogiła. Parafrazując, tak mniej więcej opisał to Paweł Sakowski. Kręcenie Bitwy o Winterfell okazało się potwornie angażujące i wyczerpujące. Przypomnijmy, że filmowano na rozległym i niewdzięcznym plenerze. Trudne warunki pogodowe – deszcz, mżawka, wilgoć, wiele godzin charakteryzacji i czekania na dokończenie scenografii i rozstawienie sprzętu – kamer, nagłośnienia, lamp – to była codzienność. A to wszystko często owocuje jednym ujęciem, które zawiera w sobie do kilkudziesięciu sekund czasu ekranowego. Jeden dzień zdjęciowy trwa mniej więcej 12-14 godzin. W przypadku Bitwy, praca odbywała się w nocy a schodzono z planu około 5 rano. Zdarzało się przysypianie pomiędzy ujęciami. Nie były przesadą doniesienia o 55 nocach z rzędu, potrzebnych na wykonanie zdjęć.

Tym, o czym jeszcze wspominał Sakowski, jest, mimo ciężkich warunków, bardzo pozytywna atmosfera na planie i wielkie zaangażowanie ekipy filmowej, w tym też aktorów. Wielu członków głównej obsady nie miało oporów, aby spędzać czas razem ze statystami. Po zakończeniu zdjęć produkcja zorganizowała after party w jednym z irlandzkich klubów, gdzie wszyscy mogli odpocząć i podzielić się wrażeniami.

Spotkanie z Pawłem Sakowskim było udane. Wsłuchując się w słowa aktora, ciężko nie docenić ogromu pracy, jaki został włożony w powstanie finałowego sezonu Gry o tron. Bez wątpienia, większość z nas jest i była świadoma trudów podjętych, aby ożywić Pieśń lodu i ognia, zresztą widać to na pierwszy rzut oka, oglądając serial. Mimo to doświadczenie jest zgoła inne, kiedy opowiada o tym drugi człowiek. Zmiana optyki okazała się cenna i z pewnością będzie miała wpływ na moje spojrzenie na 8. sezon i na Grę o tron jako całość.

Pozostałe atrakcje

W tym miejscu warto jeszcze wyróżnić inne interesujące wystąpienia. Miłośnicy literackich analiz mogli wybrać się na prelekcję „Władca Pierścieni” czy „Królowie przeklęci”?. Przedstawiono na niej intrygującą teorię balansu Pieśni Lodu i Ognia pomiędzy dwoma gatunkowymi konwencjami – epicką (tzw. high fantasy) i tą bardziej realistyczną (low fantasy), z elementami political-fiction. Nie zabrakło też czegoś o najdziwniejszych fandomowych teoriach. Ciekawe prelekcje to nie wszystko, co zaproponowały nam Dni Fantastyki 2019 w sprawie Gry o tron. Strefa zapełniła się wieloma konkursami, w tym całościowym quizem wiedzy ze wszystkich sezonów serialu i grą w westeroskie 5 sekund. Nie mogło nas też zabraknąć podczas konkursu na najciekawsze alternatywne zakończenie serii. Warto odnotować odwiedziny Michała Jakuszewskiego – tłumacza literatury fantastycznej z wieloletnim doświadczeniem, który ma na swoim koncie przekłady takich dzieł jak m.in 10-tomową serię Stevena Eriksona – Malazańską Księgę Poległych, Czarną Kompanię, Glena Cook’a oraz Pieśń lodu i ognia i inne książki George’a R.R. Martina (Rycerz Siedmiu Królestw, Ogień i Krew t.1-2, Światło się mroczy czy seria Dzikie karty). Tegoroczna strefa Gry o tron była nie tylko dobra zabawą, ale też garścią konkretnej wiedzy. Zapamiętam ją szczególnie, gdyż był to ostatni rok, w którym mogliśmy porozmawiać o nowym sezonie tego przełomowego serialu. 

– Agnieszka Andrzejewska

Dawno, dawno temu, w dolnośląskiej galaktyce – Strefa Gwiezdnych wojen

Podczas tegorocznej edycji Dni Fantastyki fani Star Wars zdecydowanie mieli co robić. Przez wszystkie trzy dni konwentu do ich dyspozycji oddano całą strefę tematyczną prelekcji i paneli. Ciekawych tematów zdecydowanie nie zabrakło! Atrakcje można było w zasadzie podzielić na trzy segmenty tematyczne.

Pierwszy to prelekcje eksplorujące uniwersum Star Wars. W mojej opinii okazały się to najlepsze punkty programu w strefie, gdyż było widać, że prelegenci mieli za sobą porządny research, sięgając głęboko do różnych źródeł – tych bardziej, jak i mniej dostępnych. Mnóstwo informacji opierało się o niekanoniczne już dzieła znane jako Legendy, nierzadko niedostępne w polskiej dystrybucji. Mogliśmy posłuchać m.in. o historii Mandalorian czy o zakonach i filozofiach opartych o Moc (wykraczających poza znanych wszystkim Jedi i Sithów). Najciekawiej moim zdaniem wypadły prelekcje traktujące o nawiązaniach mitologicznych w Star Wars, a także samych mitach, legendach, bóstwach i mrocznych tajemnicach odległej galaktyki. Przypominają one, że seria często równoważyła elementy science fiction i fantasy, o czym zdaje się zapominać większość twórców nowego kanonu.

Drugą kategorię stanowiły punkty podchodzące do filmów, seriali i innych tytułów poprzez analizę pewnych elementów jako dzieł kultury, a więc nie wchodząc głębiej w lore. Tak więc najwięcej poruszenia wywołał prawdopodobnie panel obrońców prequeli. Bardzo ucieszył mnie ten punkt i jego przebieg, jako że wielu ludzi miesza wspomniane filmy z błotem na zasadzie „bo wszyscy tak robią”. Tymczasem mimo (bardzo licznych) wad znajdziemy w nich wiele elementów naprawdę udanych, a nawet rewolucyjnych. Pojawiły się także tematy ewolucji pojedynków na miecze świetlne, fanowskich filmów, czy japońskich reklam Star Wars, tak innych od zachodnich odpowiedników (i przez to świetnych). Jedyne zastrzeżenia mam do prelekcji, Czy potrzebujemy więcej Gwiezdnych wojen?. O ile postawiona teza, że seria korzysta cały czas z jednego schematu i przy próbach odejścia od niego się gubi, jest interesująca i w pewnych aspektach się z nią zgadzam, prezentacja pozostawiała wiele do życzenia. Z prawie 1,5 godziny prelekcji ok. 2/3 tego czasu stanowiło zwykłe streszczenie i omówienie kolejnych filmów oraz seriali.

ZOBACZ TEŻ  The Sandman – nowe szczegóły, fabuła rozegra się w naszych czasach?
projekcja
Dni Fantastyki 2019

Jeśli zaś chodzi o atrakcje dodatkowe, fani mogli wziąć udział w dwóch konkursach wiedzowych, a także uczestniczyć w dwóch spotkaniach – z wieloletnią tłumaczką książek i komiksów, Anna Hikiert-Berezą oraz z Jakubem Turkiewiczem, reżyserem dokumentalnego filmu Wojna Gwiazd, opowiadającego o pojawieniu się serii Star Wars w Polsce od lat 70. do 90. XX wieku (w ramach DF 2019 miała również miejsce projekcja tego wyjątkowego filmu).

Nie tylko walki na świetlówki – Strefa Star Treka i inne ciekawe atrakcje związane ze Sci-Fi

Chociaż strefa Star Wars bezapelacyjnie zdominowała punkty skupionego wokół science fiction, to nie znaczy, że tylko fani tej serii mieli czym zapełnić wolny czas. Nie mogło oczywiście zabraknąć treści związanych z innym ważnym uniwersum, czyli Star Trekiem. Czy marka ta doczekała się godnej reprezentacji? Prawdę mówiąc, trochę w to wątpię. Atrakcje zorganizowane były w Pawilonie Wolkańskim na zewnątrz Zamku jedynie w sobotę. Na upartego można jednak stwierdzić, że liczy się nie ilość, a jakość. Faktycznie wszystkie (cztery) punkty programu prezentowały się bardzo zacnie. Uczestnicy imprezy mogli przenieść się mentalnie do Wolkańskiej Akademii Nauk i poznać podstawy tamtejszych nauk wyższych, w tym choćby dowiedzieć się co nieco o zasadach, jakimi różni się wszechświat Star Treka od naszego. Przygotowano też nieco zajęć praktycznych, w tym naukę wolkańskiej kaligrafii. Na rozluźnienie natomiast można było wziąć udział w grach logicznych i sprawnościowych, a także poznać zarys budowy statków kosmicznych.

kuce
Zdjęcia Pawilonu nie mamy, za to są Kucyki 😉

To właściwie tyle, jeśli chodzi atrakcje bezpośrednio związane z serialami Sci-Fi, ale warto odnotować kilka innych ciekawych wydarzeń powiązanych z samym gatunkiem. Mowa choćby o prelekcji Kto się boi człowieka 2.0?, poruszającej temat ewolucji człowieczeństwa w jakże modnym ostatnio cyberpunku. Temat zdecydowanie mógł zainteresować wyczekujących na najnowszą grę studia CD Projekt RED. Temat science fiction jako pewnego rodzaju tuby niosącej wartości dydaktyczne i poszerzającej myślenie człowieka eksplorowano również podczas prezentacji o wiele tłumaczącym tytule Powieść science fiction jako eksperyment.

Graczy za to mogło przyciągnąć stanowisko od jednego z partnerów, firmy VRhalla. Do dyspozycji uczestników oddano kosmiczną strzelaninę rywalizacyjną – Starhalla. Autorski tytuł stworzono, kładąc nacisk na jak największą immersję.

– Krzysztof Olszamowski

Oczarować słuchaczy – Sabrina i Wiedźmin

Fani seriali zawierających wątki związane z magią również dostali od organizatorów imprezy szansę na poszerzenie wiedzy na temat ulubionych produkcji. W czasie erudycyjnych, świetnie przygotowanych prelekcji poświęconych fenomenowi Wiedźmina (filmu pełnometrażowego i serialu) oraz kontekstowi odbioru dwóch ekranowych odsłon Sabriny (Sabrina, nastoletnia czarownica i Chilling Adventures of Sabrina) można było przekonać się, że popkultura stanowi wyjątkowo wdzięczny przedmiot naukowych analiz. Prowadzący wypowiadali się rzeczowo, a ich wnioski popierały przekonujące przykłady i źródła. Wystąpienia były doskonale uporządkowane i w pełni realizowały założony temat. Z tych powodów zarówno prelekcja o ewoluującym wizerunku Sabriny i zmieniających się oczekiwaniach jej fanów, jak i omówienie strasznie słabego, a zarazem niezwykle ważnego Wiedźmina „made in Poland”, okazały się fenomenalnymi przykładami tego, jak badać kulturę popularną i jak uwydatnić jej znaczenie. W trakcie wystąpień można było nie tylko chłonąć interesujące informacje, ale też po prostu dobrze się bawić. Doceniam sporą dawkę humoru, nadającą poważnym analizom lekkość i rozrywkowy wymiar.

took5
Dni Fantastyki 2019 – magiczna lokalizacja imprezy

Łamanie zasad fizyki i rozbieranie szalonych naukowców na części – Doktor Who, Rick i Morty

Ciekawe punkty programu dotyczyły też dwóch ważnych produkcji z gatunku science fiction. Miłośnicy serii o słynnym Doktorze mogli nauczyć się, jak podróżować w czasie i jakich zasad lepiej nie łamać, by nie doprowadzić do katastrofy. Z kolei wielbiciele animacji o ekscentrycznym uczonym i jego odważnym wnuku mieli szansę poznać liczne popkulturowe nawiązania obecne w produkcji przeznaczonej raczej dla dorosłych widzów. Każda z prelekcji obfitowała w interesujące fakty i przesympatyczne żarty.

Jestem pełna podziwu dla prowadzących, którzy opowiadali o pętlach i paradoksach wywołanych przez ostatniego z Władców Czasu (i jego towarzyszy) w sposób przystępny mimo niełatwej tematyki. Doceniam wykorzystanie uroczych obrazków, pozwalających krok po kroku prześledzić wędrówkę Doktora i jego ingerencje w historię. Żałuję tylko, że słuchanie opowieści utrudniały mi śmiechy co jakiś czas wybuchające w sąsiedniej sali, oddzielonej tylko szklanymi drzwiami. Oczywiście wybaczam tę drobną niedogodność – konwenty i festiwale mają to do siebie, że chętniej włączamy się we wspólnotę fanowską i zapominamy o nieznacznych potknięciach.

to ok przerobic crop
Jak podróżować w czasie? Praktyczny antyporadnik według „Doktor Who”

Prelekcja na temat popkulturowych nawiązań w serialu Rick i Morty należy do moich ulubionych punktów programu tegorocznej edycji Dni Fantastyki. Jako osoba zafascynowana intertekstualnością z zaciekawieniem – i uznaniem dla wiedzy, filmowego znawstwa i spostrzegawczości prelegenta – notowałam kolejne popkulturowe cytaty i inspiracje twórców animacji. Co więcej, wystąpienie o Ricku i Mortym przekonało mnie do natychmiastowego obejrzenia serialu – jak zwykle zrobiło mi się wstyd, że jeszcze nie widziałam, a takie to dobre!

– Marcelina Kulig

Spotkania z ludźmi filmu

Tegoroczna, jubileuszowa edycja konwentu mogła się pochwalić serią spotkań z ludźmi zaangażowanymi w produkcję filmów i seriali. Z naszego, serialowego punktu widzenia oczywiście istotne były punkty z udziałem Pawła Sakowskiego, który już zdążył przejść do historii jako „polski aktor z Gry o tron”. Ciekawych gości było jednak nieco więcej. Należy wspomnieć o bardzo udanej prelekcji Jakuba Rutki – lektora filmowego, serialowego i reklamowe mającego na swoim koncie pracę dla firm takich jak National Geographic Channel czy Discovery. Choć sam szczerze nie znoszę oglądania filmów z lektorską ścieżką dźwiękową, to z przyjemnością wysłuchałem, jak wygląda „od kuchni” ten bądź co bądź ciekawy zawód.

to ok
Dni Fantastyki 2019, przygotowania na scenie trwają

Niestety ograniczone wcześniejszymi zapisami były punkty programu z udziałem dwóch pierwszoligowych polskich aktorów – Roberta Więckiewicza i Krzysztofa Kowalewskiego. Obaj panowie wzięli udział w spotkaniach z publicznością oraz w panelu dyskusyjnym dotyczącym historii i perspektyw kina gatunkowego w Polsce. Fani mieli także okazję zdobyć autografy. Robert Więckiewicz był także obecny podczas specjalnego pokazu filmu Twardowsky, obejmującego również sesję Q&A z udziałem widzów.

– Krzysztof Olszamowski

Jak widać, wrocławskie Dni Fantastyki miały sporo do zaoferowania w dziedzinie seriali. Nasza redakcja na długo zapamięta tę edycję. Od wielkich hitów telewizyjnych i serialowych uniwersów (Gra o tron, Doctor Who), przez międzygalaktyczne space opery (seria Star Wars i Star Trek) aż do animacji z fantastyką naukową w tle (Rick i Morty) oraz popularnych, „czarujących” produkcji (Wiedźmin, Chilling Adventures of Sabrina). DF 2019 były prawdziwą kapsułą czasu, w której przenieśliśmy się na powrót do niezapomnianych serialowych emocji z ostatnich miesięcy, lat, a nawet dekad. Cóż więcej możemy dodać? Gratulujemy organizatorom, życzymy sto lat i z czystym sumieniem polecamy odwiedzić wrocławską Leśnicę w przyszłym roku.  

DOŁĄCZ DO DYSKUSJI I SKOMENTUJ

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O autorze