Świat show-biznesu nikogo nie traktuje ulgowo. Niewielu gwiazdom udaje się uzyskać status legendy i dożyć sędziwego wieku święcąc nieustające tryumfy na scenie. Akurat w przypadku naszego bohatera z serialu The Kominsky Method sytuacja ma się jeszcze gorzej – Sandy Kominsky na świeczniku nigdy się nie znalazł.
Spis treści
Uczniowie przerastają swoich mistrzów
Sandy Kominsky, niegdyś nadzieja kina, teraz lekko ekscentryczny mentor. Wspólnie z córką prowadzi nawet dochodowy biznes i naucza swego niewdzięcznego rzemiosła. Gdy chce komuś szczególnie zaimponować, wspomina nazwiska swoich słynnych studentek, czym zyskuje poklask wymieszany z politowaniem.
Relacje po 50-tce
Każdy zasługuje na odrobinę uczucia, jednak nie ma lekko, moi mili, żeby je otrzymać, trzeba się trochę wykazać. Niestety nasz bohater o tym zapomina i zalicza wpadkę za wpadką. Obrywa się w zasadzie wszystkim. Córka Sandy’ego przyłapuje go na kłamstwie, potencjalna dziewczyna oskarża o brak zaangażowania, a najstarszy przyjaciel musi stawić czoła przerośniętemu ego protagonisty.
Wszystkie te zależności między bohaterami są wykreowane w dosyć naturalny sposób. Twórcy zbudowali je bardziej na zasadzie spontanicznych reakcji na wydarzenia niż skomplikowanych i enigmatycznych skrótów myślowych – to jest siła tego serialu.
Żarty o sikaniu
Tak, dobrze widzicie. Jeśli planujecie obejrzeć The Kominsky Method, a macie słaby pęcherz, to radzę nie wyposażać się w żadne napoje. O sikaniu będzie tu bardzo dużo (pół żartem, pół serio). Całe to przedstawienie z oddawaniem moczu ma zbożny cel – namówić męską część publiczności do częstszego zaglądania koniowi w zęby i profilaktykę raka prostaty.
Od razu przyszło mi na myśl, że ten wątek nie pojawia się w serialu bez przyczyny. Odtwórca roli Sandy’ego – Michael Douglas – otarł się o śmierć, kiedy to w 2010 roku lekarze wykryli u niego nowotwór krtani w zaawansowanym stadium rozwoju. Nie jestem pewna, czy produkcja faktycznie miała mieć charakter misyjny. Wolę myśleć, że tak.
Humor z gatunku tych czarniejszych
Bardzo doceniam sposób, w jaki ogrywane były wszelkie poważne aspekty życia. Zaczynając od wyjątkowego pogrzebu, przez dywagacje samobójcze, do poważnych deklaracji. Absolutnie wszystko pokazane było w krzywym zwierciadle, jakby przefiltrowane przez nietuzinkową osobowość samego Sandy’ego. Momentami relacje bohaterów przywodziły mi na myśl kreacje z dramatu Opowieści o rodzinie Meyerowitz (utwory wybrane).
Polecam zapoznać się tym serialem, chociażby po to, żeby podziwiać pracę tandemu Douglas-Arkin. Ci dwaj panowie swoje Oscary zgarnęli nieprzypadkowo i nieprzypadkowo też dobrani zostali do ról w serialu The Kominsky Method. Produkcja nie jest majstersztykiem, ale też chyba nie takie było jej przeznaczenie.
0 komentarzy