Opowieść podręcznej – sezon 3. – Pierwsze wrażenia

j
}

Data: 17 czerwca 2019

Rok wyczekiwania minął, Opowieść podręcznej wraz z trzecim sezonem znalazła się wreszcie na platformie HBO! Czy Gilead upadnie? Czy June odzyska córkę? Czy ktoś zginie? Tyle pytań, a pierwsze odcinki wcale nie dają jasnych odpowiedzi. I dobrze!

„Tylko prawdziwa matka byłaby w stanie zdobyć się na coś takiego”

Dobre tempo powróciło do Opowieści podręcznej. Wielu osobom nie przypadło do gustu zakończenie drugiego sezonu. Choć sama byłam nim zaskoczona – najpierw negatywnie – to w końcu znalazłam w sobie zrozumienie dla decyzji głównej bohaterki. Gdy June oddała malutką Nichole w ręce przyjaciółki, była już pewna, że dziewczynka znajdzie dobrą opiekę i przede wszystkim będzie bezpieczna. Zatem mając tę pewność, nie mogła porzucić szansy na uratowanie Hannah. Nie byłaby w stanie poczuć wolności, którą daje przekroczenie granicy Gileadu, zostawiając w nim swoje dziecko. Zresztą czy mogłaby czuć się szczęśliwa, wiedząc, że nie zrobiła absolutnie wszystkiego, by ocalić obydwie córki?  A nie tylko siebie i jedną z nich?

„Tylko prawdziwa matka byłaby w stanie zdobyć się na coś takiego” – mówi June do załamanej Sereny, która pierwszy raz neguje swoje matczyne prawa do Nichole. I choć Serena ma najpierw pretensje do June, że nie uciekła wraz z małą, to wreszcie odnajduje w sobie zrozumienie dla miłości June do jej starszej córki – matczynej miłości do dziecka w ogóle. A zatem do więzi, przez którą nieistotna staje się cena własnego poświęcenia czy egoistyczne pragnienia (np. pragnienie odzyskania wolności albo posiadania dziecka).

Opowieść podręcznej season 3 sezon 3
źródło: HBO

Czerwień nieludzkiego traktowania

Wizualnie i muzycznie serial pozostaje na wysokim poziomie. Niekomfortowe dla widza (bo czasem nachalne) zbliżenia na twarze czy przedłużone ujęcia wciąż skutecznie wywołują napięcie. Drobne gesty, szybkie spojrzenia… ach, aż mam ciarki! Czerwień i przydymiona aura opanowują ponownie ekran, zachowując idealne proporcje. Kolejny raz obrazowa reprezentacja (ciągle) działającego systemu, porządkującego hierarchicznie społeczeństwo, zderza się  z jego nieludzkim wymiarem. Wreszcie też metaforycznie niebieski kolor Żon przestaje być jednolity – Serena się załamuje, załamują się też jej stroje. W jednym z pierwszych odcinków trzeciego sezonu Opowieści podręcznej znalazło się miejsce dla symbolicznej sceny oczyszczenia – niemalże biblijnej, lecz tym razem nie karykaturalnej w swojej wymowie. To niesamowite, jak ta historia opowiada się obrazem. I jak bardzo zmienia się sposób przedstawiania Freda Waterforda – jego powolny upadek daje satysfakcję. Zresztą, nie tylko jego.

ZOBACZ TEŻ  Opowieść podręcznej sezon 3. – ogłoszono datę premiery!

Jest nadzieja!

Zmiana układu sił między kobietami różnych ról (Mart, Żon oraz Podręcznych) w Gileadzie daje nadzieję. Poznajemy bliżej „podziemie”, gdzie solidarność uciskanych zyskuje nowy wymiar. Jest groźnie. Jest też… nieobliczalnie. Czy można jednoznacznie ocenić Ciotkę Lydię? Po czwartym odcinku wreszcie dostrzegam w niej – poza agresorką – także ofiarę systemu. Nie zmienia to nijak negatywnych emocji, które budzi we mnie jej postać. Niemniej wielowymiarowość bohaterów tkwiących w zębatkach ideologii to niezmienny atut tej serii. Dlatego też pokazanie Emily w Kanadzie, w „lepszym świecie”, potrafi rozerwać serce. Choć uciekła z Gileadu, nie uwolniła się spod jego jarzma.

Opowieść podręcznej sezon 3 season 3
źródło: HBO

Po pierwszych czterech odcinkach mogę powiedzieć śmiało, że trzeci sezon Opowieści podręcznej spełnia oczekiwania, jakie przed nim stawiałam. Nie spodziewałam się fajerwerków, ale wartkiej akcji i intryg już tak. Nie czekałam na nagłe zwroty akcji, bo nie na tym ta seria się opiera, o nie, tu chodzi o powolne snucie historii. Zatem dostałam, czego chciałam – personalne rozgrywki owinięte zaciskającym się szalem zagrożenia.

DOŁĄCZ DO DYSKUSJI I SKOMENTUJ

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O autorze

Adrianna Michno

Serialoholiczka, filmoholiczka i fanka obydwu Nolanów. Daje szansę każdej produkcji, jednak biada tym, które ją zawiodą – a chwała tym, które strącą kapcie ze stóp.