Seriale dokumentalne od lat goszczą na naszych ekranach i cieszą się niesłabnącą popularnością. Niektóre kanały mogą pochwalić się ramówką składającą się niemal wyłącznie z produkcji o takim formacie. Często są to programy naukowe, historyczne albo przyrodnicze. Na kanwie idei dokumentu powstał inny gatunek, który nie traktuje już o tak poważnych zagadnieniach, a raczej skupia się na kwestiach bardziej związanych z ludzką naturą. Cechą charakterystyczną mockumentów jest humor obserwacyjny i uwypuklanie jakiegoś kuriozum. Łączą one cechy reality show z komedią albo dramatem, zachowując jednocześnie najważniejsze elementy prawdziwego serialu dokumentalnego – ułożone są w porządku linearnym, mają stałych bohaterów, pokazują „spontaniczne i prawdziwe reakcje” postaci. My postanowiliśmy podzielić się z Wami naszymi ulubionymi produkcjami i mamy nadzieję, że podzielacie naszą sympatię do wymienionych tytułów i samej formuły.
Spis treści
Parks and Recreation
Leslie Knope pracuje w urzędzie miasta Pawnee w stanie Indiana i kochato, czym się zajmuje. Kroki bohaterki, jej szefa, współpracowników i przyjaciół śledzi przez większość dnia ekipa filmowa, dokumentując śmieszne, krępujące i wzruszające sytuacje. Praca w urzędzie przypomina czasami zmagania Syzyfa z kamieniem. Mieszkańcy miasta potrafią rzucać kłody pod nogi, a okoliczne fast foody i fabryka słodyczy dążą do tego, by utuczyć wszystkich. Ale Leslie przez całe siedem sezonów nie traci ducha i zapału, a my możemy tylko podziwiać to, jak bardzo jej się chce.
Parks and Recreation to serial, który podobnie jak The Office, zmienił kilka rzeczy między sezonem premierowym, a drugą serią. I — można otwarcie przyznać — okazały się to zmiany na lepsze. Leslie Knope przestała być tak oderwaną od rzeczywistości idealistką, bardzo sztuczną w swoim poświęceniu dla miasta Pawnee. Zaczęliśmy czuć sympatię zamiast zażenowania jej poczynaniami, gdy stała się mniej robotyczna. Zmienił się także Ron Swanson, który w pierwszej serii był po prostu facetem z wąsem pracującym w urzędzie, a potem rozwinął się w tę piękną istotę miłującą śniadania, porządną whisky i kobiety imieniem Tammy.
Poczucie humoru tego serialu to z reguły jego mocna strona. W Parks and Recreation obśmiano absurdy biurokracji, różnej maści idiotów i stereotypy. Znajdziemy też cały wachlarz barwnych postaci w głównej obsadzie. Twórcom produkcji czasami zdarza się zagalopować z ukazywaniem społeczeństwa w krzywym zwierciadle, ale takich sytuacji jest niewiele. Do tego dochodzą świetne gościnne występy najbardziej znanych amerykańskich komików i całkiem przyzwoita liczba improwizacji (w wykonaniu na przykład Chrisa Pratta). Warto zapoznać się z Parks and Rec. Dla Leslie, gofrów z bitą śmietaną i Małego Sebastiana!
– Karolina Małas
Arrested Development
Telewizja — szczególnie amerykańska — pełna jest reality shows o okropnych ludziach. Uczestnicy takich programów najpewniej myślą, że sprzedając swoją prywatność, pokazując małostkowość i wady, nie robią krzywdy swoim rodzinom ani nie ogłupiają społeczeństwa. Tacy właśnie okazują się być członkowie rodziny Bluthów, bohaterowie produkcji Arrested Development, której chyba żaden polski widz nie nazwie tak, jak w tłumaczeniu (Bogaci bankruci). Okrutni i złośliwi dla siebie nawzajem, skłóceni i manipulujący, znajdujący się na skraju nędzy po utracie wielkiej fortuny i dobrej opinii. A w tym wszystkim Michael, główny bohater, nieszczęśliwie związany z nieudolnym rodzeństwem, straszną matką i ojcem przebywającym w więzieniu.
Emitowany od 2003 roku przez trzy sezony, Arrested Development stosował techniki kręcenia i montażu rzadko widywane w tamtych czasach w innych produkcjach. Łączono w nim style sitcomu, dokumentu i wspomnianego wyżej reality show, a scenariusz był efektem licznych poprawek i improwizacji często mających miejsce na planie. Serial obfitował w gagi i hermetyczne żarty, które najlepiej sprawdzały się na wiernych widzach.
Co ciekawe, kiedy po trzeciej serii serial został anulowany, Michael Hurwitz — jego twórca — nie wyraził chęci na kontynuację. Stwierdził, że opowiedział taką historię, jaką chciał i nie ma sensu ciągnąć jej dalej ryzykując spadkiem formy i rozczarowaniem fanów. Zdanie, jak wiadomo, zmienił kilka lat później. Arrested Development powrócił w 2013 roku na czwarty sezon, a w tym roku w maju (amerykański) Netflix udostępnił pierwszą połowę piątej serii. Szczęściarze.
– Karolina Małas
The Office
Ten ikoniczny serial o perypetiach pracowników małego oddziału korporacji Dunder Mifflin w Pensylwańskim Scranton jest w rzeczywistości remake’em brytyjskiego hitu emitowanego przez stację BBC. W Stanach Zjednoczonych produkcja odniosła olbrzymi sukces i przez nieco ponad 8 lat biła dla NBC rekordy oglądalności. W Polsce przez jakiś czas Biuro można było oglądać w Telewizji n w usłudze VOD nSeriale, jednakże nie w całości – udostępniono kilka pierwszych sezonów.
Według mnie największą siłą tego serialu okazało się umiejętne rozprawianie się ze stereotypami poprzez ich uwypuklanie w żenujący, absurdalny albo wręcz niepoprawny politycznie sposób. Sercem komedii zdecydowanie jest postać Michaela Scotta, który pełni funkcję kierownika regionalnego. Wokół niego kumulują się wszelkie dziwaczne wydarzenia i to właśnie on jstaje się katalizatorem większości kuriozalnych sytuacji. Steve Carell wykreował bohatera posiadającego niemalże wykluczające się cechy. Można go kochać i nienawidzić jednocześnie, chcieć i nie chcieć z nim pracować – według mnie świadczy to o wielkim talencie amerykańskiego aktora.
Pozostali członkowie ekipy Dunder Mifflin również nie próżnują. Te postaci ukazują pełen przekrój społeczeństwa amerykańskiego, które boryka się przecież z całą masą problemów. Tak jak obywatele USA, pracownicy wspomnianej firmy muszą uczyć się akceptacji, wyrozumiałości, asertywności i szacunku do siebie nawzajem, chociaż często okazuje się to niebywale trudne.
Forma paradokumentalna dodaje tym wszystkim historiom smaku. Pozwala na realniejsze oddawanie nastrojów i reakcji ludzkich, ale w prześmiewczy i ironiczny sposób. Tylko cal dzieli tę komedię od dramatu – nie zliczę ile razy jakaś sytuacja nie bawiła mnie w ogóle, bo w gruncie rzeczy była, aż za bardzo, prawdziwa.
– Ola Woźniak
Trailer Park Boys
Nie do końca rozumiem fenomen tej produkcji. Kanadyjski serial opowiada o losach mieszkańców osiedla przyczep kempingowych lub, jak kto woli, barakowozów. Jego motywem przewodnim jest pościg za pieniędzmi i złotym interesem, ale większość historii znajduje swój finał w kiciu. Główni bohaterowie mają bowiem słabość do używek i obracania się w szemranym towarzystwie. Całość okraszono wymyślnymi przekleństwami i litrami lejącej się „wódzi”.
W 2014 roku serial Chłopaki z baraków został wcielony do stajni Netflixa. Wierni fani nadal cieszyli się absurdalnym humorem, a ci mniej przywiązani do serii odeszli, gdyż uważali, że zmiana wydawcy przyczyni się do ułagodzenia charakterów protagonistów. Ja zostałam do końca i nie żałuję, chociaż muszę przyznać, że klimat odrobinę ewoluował. Nadal do poprawności politycznej było bardzo daleko, ale co inny scenarzysta, to inne oko – wiadomo.
Na przestrzeni lat, w miarę jak serial zdobywał popularność, powstało kilka filmów pełnometrażowych, a postaci Ricky’ego, Juliana i Bubblesa pojawiały się gościnnie w przeróżnej maści produkcjach. W trakcie kręcenia ostatniego sezonu zmarł jeden z ważniejszych aktorów, John Dunsworth, który wcielał się w rolę Jima Lahey’ego – dozorcy i naczelnego pijaka. Pozostali członkowie ekipy złożyli mu hołd w postaci wklejonego do finałowego odcinka krótkiego filmiku nagranego przez samego Dunswortha.
– Ola Woźniak
Można odnieść wrażenie, że większość mockumentów to satyry i komedie. Cóż, format ten sprzyja pokazywaniu rzeczywistości w krzywym zwierciadle, bo o ile produkcje stricte dokumentalne mają na celu „opisywać prawdziwe wydarzenia”, o tyle omawiana przez nas dziś formuła raczej żartuje z takiego założenia.
A za co Wy najbardziej lubicie seriale tego typu? Czego zabrakło na naszej liście?
0 komentarzy