Mindhunter – recenzja 2. sezonu – Pozwólmy przeszłości dojść do głosu

j
}

Data: 24 sierpnia 2019

Mindhunter rzuca widzom wyzwanie. Podobnie jak było w pierwszym sezonie, serial uporczywie skupia się na szczegółach, a jego akcja rozwija się powoli, momentami wręcz zamiera. Twórcy wcale nie spieszą się z opowiadaniem historii, co zdecydowanie odbiega od standardów zawrotnego tempa akcji, do których przyzwyczaiły nas współczesne kino i telewizja. Mindhunter w swojej kolejnej odsłonie może już nie olśniewa blaskiem tego, co nowe i inne, za to wciąż pozostaje jedną z najciekawszych produkcji dostępnych na Netflixie.

Popularne medium działa jak reflektor

W 2. sezonie główny wątek, czyli rozmowy z wielokrotnymi mordercami, został odsunięty na boczny tor. Ustąpił miejsca sprawie serii porwań i morderstw, która wstrząsnęła Georgią w latach 1979-1981. Agenci FBI Holden Ford i Bill Tench mieli wesprzeć lokalną policję w odnalezieniu i ujęciu człowieka odpowiedzialnego za śmierć kilkunastu afroamerykańskich dzieci i nastolatków. Część ofiar została uprowadzona w biały dzień. Zuchwały morderca porywał dzieci w miejscach publicznych i sprytnie wykorzystywał napięcia w zróżnicowanej pod względem rasowym społeczności, by ukrywać swoją tożsamość. Podejrzenia – z powodu polityki włodarzy miasta, wciąż żywych w pamięci przypadków rasizmu, ubóstwa i braku zaufania względem działań policji – kierowano głównie na członków Ku Klux Klanu, choć z powodu przebiegłości mordercy w zasadzie trudno było zawęzić krąg podejrzanych.

Mindhunter
Źródło: Netflix

Nim sprawca został ujęty, znaleziono ciała 29 ofiar – dzieci, nastolatków i młodych dorosłych. Głównym podejrzanym w sprawie był Wayne Williams. Skazano go za dwa morderstwa, ale policja powiązała mężczyznę z co najmniej 23 innymi zbrodniami. Williams nigdy nie był sądzony w sprawach morderstw czarnoskórych dzieci. Do tej pory nie ma pewności, kto za nie odpowiada. W marcu 2019 roku policja Atlanty, na polecenie burmistrz Keishy Lance Bottoms, ponownie otworzyła zamknięte, nierozwiązane sprawy w nadziei, że nowe technologie wskażą winnego.

Mindhunter w swojej drugiej odsłonie skupił się właśnie na poszukiwaniach mordercy dzieci, również z wykorzystaniem nowatorskich metod profilowania. Czy błędem było odejście od wątku rozmów z recydywistami? Moim zdaniem decyzja twórców serialu okazała się bardzo dobrym posunięciem przynajmniej z dwóch powodów.

mindhunter
Źródło: Netflix

Po pierwsze wywiady z psychopatami mogą – o dziwo – spowszednieć. Chociaż i w 2. sezonie nie zabrakło interesujących przypadków (w dodatku genialnie obsadzonych!), takich jak David Berkowitz a.k.a. Syn Sama, Elmer Wayne Henley Jr. czy prawdziwy gwiazdor wśród przestępców – Charles Manson, mam wrażenie, że trudno byłoby stworzyć spójną i wciągającą historię bez jednej dominującej linii fabularnej. Sam fakt przeprowadzania rozmów z kryminalistami daje ciekawy pretekst do snucia opowieści, ale nie jest narracyjnie samowystarczalny.

ZOBACZ TEŻ  Najlepsze seriale kryminalne - 25 propozycji

Po drugie skupienie się na sprawach morderstw w Atlancie pozwoliło ponownie zwrócić uwagę opinii publicznej na te tragiczne wydarzenia. Poruszenie tematu z przeszłości i przybliżenie go szerokiemu gronu odbiorców, podobnie jak wszczęcie dochodzenia na nowo, daje nadzieję, że rodziny ofiar w końcu otrzymają bardziej jednoznaczne odpowiedzi na temat wstrząsających zbrodni z lat 1979-1980.

Syndrom 2. sezonu?

Kontynuacja losów agentów i psychologów z Zespołu Nauk Behawioralnych FBI nie zawodzi pod względem realizatorskim. Gra aktorska, sposób operowania obrazem i muzyką, tempo akcji – wszystko utrzymano na równie wysokim poziomie, co w sezonie 1. Z kolei sposób prowadzenia fabuły może momentami rozczarowywać. Druga seria przypomina swoją konstrukcją środkowe rozdziały powieści. Znajdziemy w niej zawiązanie głównego wątku śledztwa w sprawie morderstw dzieci w Atlancie, z kolei wątki poboczne albo zostają dopiero rozpoczęte, albo pospiesznie zakończone. Trudno na tym etapie oceniać decyzje twórców, dlatego że kontynuacja zdaje się przygotowywać widzów na znacznie bardziej wstrząsające wydarzenia. David Fincher poinformował kiedyś, że chciałby, aby Mindhunter miał 5 sezonów. Myślę, że to bardzo rozsądna liczba, szczególnie biorąc pod uwagę sposób prowadzenia narracji.

Nowe i stare

Najciekawszym nowym wątkiem, przynajmniej w moim odczuciu, jest kryzys w rodzinie Billa Tencha. Jego adoptowany syn, Brian, zaczął przejawiać, delikatnie mówiąc, niepokojące skłonności. Podejrzane zachowania chłopca, jego skrajna nieśmiałość, trudność w wyrażaniu emocji i prawdopodobnie chęć dopasowania się do grupy rówieśniczej, doprowadziły do niewyobrażalnej tragedii. Wydarzenia mocno wstrząsnęły życiem rodzinnym i zawodowym Tenchów, nie wspominając o ich reputacji w sąsiedztwie. Brian (w tę rolę wcielił się Zachary Scott Ross) przypomina nieco inną demoniczną sierotę znaną z kina lat 70. Wpatruje się w inne dzieci z wyrazem twarzy niezdradzającym żadnych emocji. Trzyma się na uboczu. Z nikim nie rozmawia. Unika kontaktu z adopcyjnym ojcem. Interesuje go śmierć. Nawet sceny ukazujące Briana bujającego się na huśtawce mogą wywoływać dyskomfort.

mindhunter
Źródło: Netflix

Adopcyjni rodzice próbują dotrzeć do syna, w pewien sposób go odzyskać. Muszą radzić sobie nie tylko z pokątnie szepczącymi sąsiadami, ale też z nadzorem opieki społecznej i psychologa. Bill Tench z różnymi efektami próbuje pogodzić pracę z łagodzeniem kryzysu w domu. Jego żona Nancy (świetna Stacey Roca) jest przerażona obrotem spraw, zagubiona w natłoku myśli i uczuć. Często w pojedynkę musi radzić sobie z trudną sytuacją, próbując nie znienawidzić chłopca. Kobieta przechodzi od ataku do ucieczki, a w jej głowie kłębią się domysły na temat stanu psychiki adoptowanego synka. Mam nadzieję, że kolejne sezony dadzą więcej odpowiedzi zarówno bohaterom, jak i widzom.

ZOBACZ TEŻ  Co się stało z Black Mirror? Recenzja 3. odcinka 5. sezonu

Mogliśmy też śledzić romans Dr. Wendy Carr z barmanką Kay Manz. Wątek romantyczny skończył się tak szybko, jak się zaczął. Wydaje mi się, że został wprowadzony wyłącznie dlatego, by przedstawić ewolucję głównej bohaterki, która uczy się brać od życia to, czego chce i nie ulegać naciskom z zewnątrz. Przemiana Wendy Carr rozpoczęła się w sferze osobistej, ale zaczęła przenikać do życia zawodowego. Czy w następnym sezonie pani psycholog będzie w stanie wywalczyć sobie wyższą pozycję w zespole badającym morderców i czy przeciwstawi się nowemu szefowi, traktującemu ją dość protekcjonalnie? Na to liczę!

mindhunter
Źródło: Netflix

Zasmucił mnie fakt, że twórcy Mindhuntera zrezygnowali z wyeksponowania zaburzeń lękowych nękających Holdena Forda. Z nimi postać zyskałaby więcej głębi, tymczasem mamy do czynienia z młodym agentem zanudzającym starszych kolegów naukową terminologią i – jak przystało na żółtodzioba – zachowującego się bez wyczucia lub z przesadną pewnością siebie. Swoją drogą świetną charakterystykę Holdena Forda przedstawił przechodzący na emeryturę Robert Shepard. Dawny szef wydziału FBI nieźle wygarnął Holdenowi, czym wywołał u niego atak paniki. Scena – oprócz tego, że była bardzo zabawna – dobrze ukazała, że Holden to w zasadzie niedoświadczony, zdolny chłopak, który musi się jeszcze wiele nauczyć.

mindhunter
Źródło: Netflix

Niezwykle intrygujące są sceny z tajemniczym panem fetyszystą. Zwiastują, że wkrótce na ekranie zobaczymy zbrodnie w jego wykonaniu. Jeśli natomiast chodzi o wcześniejsze wątki, rozmowy z seryjnymi mordercami nadal ciekawią, momentami nawet śmieszą, ale nie są już tak elektryzujące, jak sceny z udziałem Eda Kempera (w tej roli przewspaniały Cameron Britton). Przy nich nawet kazania Charlesa Mansona wypadają blado.

Mindhunter nadal pozostaje jednym z najlepszych seriali Netflixa. Co ważne, wciąż widać w nim rękę Davida Finchera i jego fascynację tematem seryjnych morderców. Trudno obecnie wskazać filmowców bardziej wyspecjalizowanych w tej dziedzinie. Oglądanie 2. sezonu daje dużą satysfakcję – zarówno wizualną, jak i tę związaną z próbą odgadnięcia następnego ruchu przestępcy i depczącej po jego piętach ekipy. Mindhunter, mimo innego rozłożenia ważności wątków niż dotychczas, pozostaje wierny pierwotnemu zamysłowi, czyli chęci ukazania pracy osób usiłujących rozpoznać motywacje wielokrotnych morderców i klasyfikować ich działania, by zapobiegać podobnym zbrodniom w przyszłości i szybciej znajdować sprawców. Chociaż kolejny sezon jest bez wątpienia środkiem całej opowieści – dlatego też produkcja może tracić swoją początkową atrakcyjność, związaną z byciem czymś nowym – warto go obejrzeć przynajmniej dlatego, że wydaje się solidnym przygotowaniem na mocne uderzenie, które dopiero nastąpi.

Zwiastun 2. sezonu Mindhuntera:

A tutaj link do recenzji 1. sezonu:

DOŁĄCZ DO DYSKUSJI I SKOMENTUJ

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O autorze

Marcelina Kulig

Miłośniczka dziwnego kina, entuzjastka memów, podróżniczka po najciemniejszych zakamarkach sieci. Nie chce wystawiać odporności swoich rozmówców na próbę i nie wie, czy zagadanie kogoś na śmierć jest karalne, dlatego pisze o filmach i serialach.