Dramat w sześciu aktach – Botoks – recenzja serialu

}

Data: 10 marca 2018

Miałam mieszane uczucia dotyczące „Botoksu” Patryka Vegi. Trochę wstyd było iść na to do kina, trochę szkoda było na to czasu, trochę w końcu pieniędzy. Samo pójście do kina mogłoby mi dać pewnie wyłącznie ciekawe pole do obserwacji – kto film, którego trailer ze słynnym „będziesz pan pierdolił czy dżem robił”, ogląda. Film w końcu skończył swój żywot i pewnie teraz się kurzy, ale na jego podstawie powstał sześcioodcinkowy serial, który legalnie można obejrzeć na Showmaxie. Ciekawość wygrała, a ja poświęciłam 240 minut swojego życia. Jak było?

Serial „Botoks” – galeria osobowości?

Zrzut ekranu 2018 03 09 14.46.43

Już od pierwszego odcinka Vega przedstawia nam kilka ważnych z punktu widzenia dawnych wątków postaci. Małgosia, którą poznajemy, gdy lat ma kilka i, a jakże, rzuca mięsem, 20 lat później w konflikcie z samą sobą i nieświadomymi na początku rodzicami, staje się Markiem. Markiem, którym zawsze była. Daniela i Darek, czyli duet Olgi Bołądź i Tomasza Oświęcińskiego, to rodzeństwo, które dochodzi do wniosku, że w ich życiu brakuje ratownictwa medycznego. Matura to bzdura, ukończenie szkoły ratowników tym bardziej – papier zawsze można kupić za… pieniądze z ubezpieczenia za śmierć rodziców, którzy, jak wspomniane rodzeństwo, nie wylewało za kołnierz. Pierwszy odcinek chwilami mnie przerażał, bo przecież POLSKA SŁUŻBA ZDROWIA, ale częściej śmieszył, bo kto lepiej zagrałby rolę karka, niż właśnie Oświęciński. (Nie)wyszukane dialogi, pierwsze interwencje w roli ratowników medycznych sprawiły, że ciężka atmosfera szukania tożsamości płciowej Małgosi-Marka, dość dobrze się rozładowywała.

A dalej już z górki

Jednak im dalej w las, tym moim zdaniem gorzej. Dynamika z pierwszego odcinka gdzieś się zaciera, a postaci stają się nudne i przewidywalne. Wątki, z perspektywy widza ciekawe, kończą się szybko i znowu mamy wyhamowanie akcji, przeplatane soczystym językiem bohaterów, tak charakterystycznym dla Vegi.

ZOBACZ TEŻ  Lucyfer - recenzja drugiej części 5. sezonu

Przez kolejne odcinki poznajemy doktor Beatę Winkler (Agnieszka Dygant), Magdę – ginekologa (Katarzyna Warnke), doktor Patrycję Banach (Marieta Żukowska) i to właśnie ich życiowe dramaty mieszają się między sobą. Słabe-silne kobiety mszczą się, imprezują, leczą i sprzedają. Czy to obraz polskiej służby zdrowia i rynku farmaceutycznego, czy też reżyser mocno nagiął rzeczywistość? Mam wrażenie, że z odcinka na odcinek przegina i przeciąga coraz bardziej, a fabuła rozciąga się jak przysłowiowe flaki z olejem. Postać Michała (Piotr Stramowski), działa na mnie drażniąco i dziękuję Vedze, że pojawia się dopiero w 3 czy 4 odcinku.

„Botoks” nominowany do… Węży

Można było się tego spodziewać, że wersja kinowa doczeka się nominacji do „Węży”, czyli odpowiednika „Złotych Malin”, film zgarnął ich aż 10. Co prawda do pięt nie dorasta „Smoleńskowi”, który otrzymał ich aż 17. Pewnie wielu czeka na 1. kwietnia, a dzieło Vegi ma duże szanse na Wielkiego Węża, czyli nagrodę najważniejszą.

Serial „Botoks” – czy warto?

Nie widziałam filmu, więc nie mam porównania z serialem. Czytałam, że serial świetnie rozwija wątki, na które nie znalazło się miejsce w wersji kinowej – być może. Czy warto poświęcić 240 minut cennego czasu na wersję serialową – rozbudowaną. Uważam, że tak, mimo rozwlekłości i podkręcania rzeczywistości przez Vegę, choćby dla takich epizodycznych ról jak Hania. Hania do kochania.

 

DOŁĄCZ DO DYSKUSJI I SKOMENTUJ

1 komentarz

  1. Magdalena Bród

    Obejrzałam wczoraj. Powiem tak. Pierwszy odcinek wgniótł mnie w fotel – nie dlatego, że serial był zajebisty, ale dlatego, że nigdy nie widziałam czegoś chociażby nieco podobnego. To było tak bardzo hybrydowe, że aż trudno to opisać. Kolejne odcinki – hmm – już wiedziałam, czego się spodziewać. Ale mimo to, o dziwo, muszę powiedzieć, że to jeden z niewielu seriali, które ostatnio oglądałam, przy których nie sięgałam po komórkę, żeby przeglądać fejsa.

    Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O autorze

Justyna Zienkiewicz

Lubi góry, mięso, whisky i siedzieć "na komputerze". Serialowo wierna klasykom sprzed lat (Chirurdzy <3), nowym tytułom daje maksymalnie kilkanaście minut szans, jeśli nie ma chemii, porzuca je.